Beata Moskal-Słaniewska, prezydent Świdnicy, zadeklarowała, że wystartuje w nadchodzących wyborach samorządowych. Chce powalczyć o trzecią kadencję prezydenta, aby m.in. dokończyć rozpoczęte inwestycje. W obszernej rozmowie z naszą redakcją podsumowuje swoje dotychczasowe dokonania, przedstawia swoją wizję na dalszy rozwój miasta i konfrontuje się z pojawiającymi się wobec niej zarzutami.
*Jako pierwsi informowaliśmy o tym już pod koniec 2023 roku. Dziś można potwierdzić to oficjalnie. Po raz trzeci będzie Pani kandydowała na urząd prezydenta Świdnicy?
– Tak, podtrzymuję swoją decyzję, którą podjęłam już kilka lat temu. Zarejestrowaliśmy komitet wyborców Beaty Moskal-Słaniewskiej. W tej chwili trwają ostatnie prace nad utworzeniem list. Już za kilka dni zarejestrujemy naszych kandydatów do Rady Miejskiej. Mamy przygotowany program wyborczy dla całego miasta i dla każdej dzielnicy oddzielnie.
*Kogo możemy spodziewać się na listach do Rady Miejskiej z Pani komitetu?
– Myślę, że Ci kandydaci, których za chwilę oficjalnie zaprezentujemy, to grupa świetnych osób. To z jednej strony radni, którzy teraz sprawują swoje mandaty i są niezwykle doświadczeni w pracy samorządowej. Każda z tych osób ma bardzo dobry życiorys zawodowy. To także osoby aktywne społecznie od wielu lat. Zaprosiliśmy też wiele nowych osób. Takich, które mówią, że wielka polityka ich „nie kręci”, ale zależy im na tym, co dzieje się w naszym mieście. To osobowości, które w ostatnich latach działały w różnych fundacjach, stowarzyszeniach, były aktywne w życiu społecznym.
*W przestrzeni publicznej pojawiają się pierwsze komentarze i ocena pracy Pani prezydentury. Czy liczy Pani na merytoryczną dyskusję ze swoimi kontrkandydatami?
– Zawsze jestem otwarta na owocną dyskusję, ale ktoś musi wiedzieć, o czym mówi. Musi mieć przede wszystkim wiedzę na temat miasta, potrzeb mieszkańców. Musi być z tym miastem związany, także miejscem zamieszkania i musi być tu na co dzień.
*Spotkaliśmy się z tezą, że urząd zamyka się na mieszkańców?
– Ktoś, kto tak twierdzi i w taki sposób ocenia pracę urzędników, z pełną świadomością mówi nieprawdę. Znam codzienne bolączki i problemy mieszkańców. Podczas dwóch kadencji osobiście przyjęłam w swoim gabinecie blisko tysiąc osób w ramach wtorkowych przyjęć. Dziś ten obowiązek przejęli moi zastępcy. Urząd jest zawsze otwarty dla świdniczan. Zarówno dla tych, którzy przychodzą na indywidualne spotkania, jak i tych, którzy reprezentują różnego rodzaju organizacje, instytucje czy przedsiębiorstwa. Każdy, kto ma ważną sprawę do prezydenta miasta, na pewno dostanie ode mnie wsparcie. Nie wspomnę już o korespondencji, którą codziennie prowadzę w mediach społecznościowych. Regularnie otrzymuję kilkadziesiąt różnego rodzaju informacji od mieszkańców. Niektóre są bardzo drobne. Dotyczą tej przysłowiowej dziury w jezdni, nieodśnieżonego kawałka ulicy czy aktu wandalizmu, Są też sprawy ważne i poważne. Gdy ktoś potrzebuje wielorakiego wsparcia, jest kierowany przeze mnie do odpowiedniego urzędnika lub spotyka się bezpośrednio ze mną. Łącznie to zatem tysiące spotkań. Nie unikam rozmów w czasie miejskich imprez, na ulicy, czy nawet… podczas robienia zakupów. Zawsze reaguję, gdy ktoś ma problem do rozwiązania.
*A sam Urząd Miejski?
– Urząd był i jest otwarty. Teraz nawet bardziej niż kiedyś. Covid przymusił nas do wypracowania dodatkowych sposobów komunikacji, przede wszystkim online. Przypomnę, że Świdnica jest liderem w skali kraju, jeśli chodzi o cyfryzację procesów. Zainwestowaliśmy spore środki nie tylko w sprzęt komputerowy, ale stworzenie systemów komunikacyjnych, które pozwalają mieszkańcom wiele spraw załatwić bez konieczności przychodzenia do urzędu. Oczywiście jeśli ktoś nie potrafi obsługiwać takich narzędzi, jest przyjmowany bezpośrednio. Mamy bardzo dobrze działające biuro obsługi mieszkańców, w którym pięć urzędniczek codziennie przyjmuje setki świdniczan. Uruchomiliśmy dodatkowe adresy mailowe i aplikację dla mieszkańców – „mMieszkaniec”. Pozwala to często na błyskawiczne reakcje. Zrobiliśmy wszystko, aby otwarcie urzędu było jak najszersze. Moi zastępcy co wtorek przyjmują każdego chętnego, uprzednio umówionego mieszkańca. Natomiast w sprawach wielopłaszczyznowych, wyjątkowo trudnych oczywiście takie spotkania odbywają się również u mnie. Przez lata dbam o podniesienie kompetencji urzędników. Kursy, szkolenia, udziały w konferencjach, sympozjach, podniesienie kwalifikacji poprzez ukończenie studiów podyplomowych – wspieramy różne formy dokształcania.
*Czy po zmianie rządu liczy Pani na lepszą transparentność i bardziej zrozumiałą formułę przyznawania środków publicznych?
– Oczywiście, że tak. Cały program Nowy Ład w swoich założeniach był może i dobry, bo gminy potrzebują wsparcia rządowego na realizację inwestycji, na które samodzielnie nie mogłyby się porwać. W związku z czym takie programy są potrzebne i podkreślę, że one istniały od lat. Świdnica korzystała z nich za różnych rządów m.in. przy remontach kapitalnych dróg. Natomiast to, co należy skorygować, to transparentność wyborów i podejmowania decyzji. Dwukrotnie kierowałam zapytania do kancelarii premiera Morawieckiego. Pytania dotyczyły właśnie tych procedur i sposobu oceny wniosków. Tym bardziej, że widzieliśmy, iż czasem gminy otrzymują pieniądze na zadania mniej istotne. Odpowiedź była bardzo ogólnikowa, niekonkretna i właściwie nic nie wyjaśniała. To jest to, czego będziemy się dopominać. Wsparcia ze strony rządu za pomocą transparentnych zasad, a nie racji politycznych. Drugą kwestią, którą należy mocno podkreślić, jest fakt, że w latach 2015-2016 gminy miały dużo większą samodzielność w decydowaniu o tym, na jakie cele przeznaczają pieniądze w sferze inwestycji, bo miały po prostu większe wpływy. Każda zmiana w systemie płacenia podatków doprowadzała do tego, że nasz budżet ubożał. Musieliśmy czynić coraz więcej oszczędności. Nasza decyzyjność była coraz mniejsza. Wiele gmin nie stać było, aby samodzielnie prowadzić inwestycje średnie, nie mówiąc już o tych dużych. To też musi się zmienić i mam nadzieję, że obietnice nowego rządu zostaną spełnione i nastąpi stabilizacja finansów samorządów.
*Jest Pani prezydentem Świdnicy już blisko dekadę. Jak na przestrzeni tych lat zmieniło się nasze miasto?
– W 2013 roku, kiedy podjęłam decyzję, że będę się ubiegać o urząd prezydenta miasta, stworzyłam zarys programu, który później tylko uzupełniałam o szczegółowe pozycje. Próbowałam i myślę, że udało mi się popatrzeć na miasto z nieco innej perspektywy. Zwrócić uwagę na sprawy i problemy, jakie dotykały świdniczan. Różne obszary, które wymagały nakładów i pracy z naszej strony. To spojrzenie dotyczyło połączenia przeszłości Świdnicy, czyli szacunku dla dziedzictwa kulturowego, które przejęliśmy ze spojrzeniem w przyszłość. Czyli: chronimy to, co mamy i dbamy o potencjał, który został nam darowany. Jednak patrzymy też w przód. Próbujemy wyobrazić sobie Świdnicę za 10, 20 czy 30 lat. W związku z tym stref interwencji było kilka. Największym wyzwaniem była oczywiście infrastruktura. Podkreślę to mocno, że to nie tylko drogi czy oświetlenia. To także to wszystko, co znajduje się pod ziemią i wymaga ogromnych nakładów, a tego często mieszkańcy nie widzą. Podstawowym dobrem, które trzeba mieszkańcom zapewnić, jest woda. Stąd też przy każdym remoncie dostęp do dobrej jakości wody pitnej przez remonty, modernizacje i budowę nowych wodociągów to rzecz fundamentalna. Realizowaliśmy to przez naszą spółkę. Podobnie rzecz się ma z odprowadzaniem ścieków. Jedna z największych inwestycji, jakie wykonano w ostatnich latach, to kolektor północny miasta, który rozwiązał wiele problemów w tamtym obszarze. To jedna z tych inwestycji, których nie widać, ale kosztowała kilka milionów złotych. Kolejnym ogromnym wyzwaniem były, są i będą drogi. Żywotność jezdni ocenia się na 20-25 lat. Właśnie doszliśmy do momentu, kiedy drogi budowane jeszcze za czasów prezydenta Adama Markiewicza dzisiaj wymagają bardzo konkretnych działań naprawczych. Były w Świdnicy drogi, które porządnego remontu nie przeszły przez 50 lat. Co roku wyznaczaliśmy sobie co najmniej jedno drogowe wyzwanie o wartości kilku czy nawet kilkunastu milionów złotych. Oprócz tego realizowaliśmy wiele drobniejszych remontów, które poprawiały komfort życia mieszkańców. To jest coś, co będziemy kontynuować na pewno przez najbliższe lata.
*Co roku z budżetu miasta kilka milionów złotych przeznaczano na wsparcie remontów obiektów zabytkowych. Czyli jest to dla Pani ważna sfera?
– Ochrona dziedzictwa kulturowego to jeden z naszych fundamentalnych obowiązków. Przez ponad dziewięć lat udało się zrealizować około 150 projektów, w których gmina miała swój udział. Mam ogromną satysfakcję, że znaczna większość zadań dotyczyła wspólnot mieszkaniowych, które musiały mieć swój potencjał finansowy, ale otrzymywały od nas wsparcie w wysokości około 50 procent. Pomoc była konkretna i pozwała na remonty dachów i elewacji – najważniejsze zadania, które muszą zabezpieczyć strukturę budynku.
*Wsparcie zabytkowych kamienic to jedno. Ale w międzyczasie sporo działo się w mieszkalnictwie.
– Przez dwie kadencje zbudowaliśmy 136 mieszkań w systemie TBS oraz 80 mieszkań komunalnych. To jednak nie wszystko. Pozyskiwaliśmy pieniądze zarówno z funduszy europejskich jak i rządowych na modernizację lokali mieszkalnych, na budowę łazienek, nowych instalacji. Tym samym poprawialiśmy komfort życia tych ludzi, którzy w lokalach miejskich żyją na co dzień. To także ogromne nakłady na zmianę źródeł ciepła. Pierwszy duży program realizowany przez miasto – „Kawka” pozwolił na likwidację ponad 750 pieców węglowych i zabezpieczenie w ten sposób ponad 500 rodzin w ciepło systemowe.
*Jako gospodarz „zainwestowała” Pani także w ludzi i ich potrzeby?
– Miasto to nie tylko nakłady na rzeczy „twarde”, czyli na drogi, budynki i remonty. Miasto to także dobre ukierunkowanie społecznej aktywności. Tutaj znów zwróciliśmy uwagę na różne grupy społeczne. Zawsze powtarzam, że moje dwie najważniejsze inwestycje z pierwszych kadencji, to inwestycje „z serca”. To po pierwsze miejski żłobek. Przypomnę, że w 2014 roku Świdnica miała jeden żłobek – bardzo zaniedbany, wbudynku, który nie przeszedł generalnego remontu przez kilkadziesiąt lat. Dzisiaj mamy dwa nowoczesne żłobki. Myślimy o kolejnym takim obiekcie, bo dobra opieka nad dzieckiem to nie tylko gwarancja zapewnienia rozwoju naszych pociech, ale to też szansa dla matek w sprawnym powrocie do pracy zawodowej. Druga inwestycja to schronisko dla zwierząt. Przez ostatnie lata znalazło tam pomoc i schronienie kilka tysięcy zwierząt. Zdecydowana większość z nich trafiła do adopcji. Sposób, w jaki traktujemy naszych czworonożnych przyjaciół, to wymiar naszego człowieczeństwa.
*Podkreślała też Pani często, że potrzeby dotyczą różnych pokoleń. I że ważne jest dla Pani ich zaspokajanie. Jakie to znalazło odzwierciedlenie w wydatkach miasta?
– Grupą społeczną, która była bardzo mocno w Świdnicy zaniedbana, byli seniorzy. To około jednej czwartej naszego społeczeństwa. Stąd też pomysł na tworzenie dzielnicowych klubów seniora. Najpierw w pomieszczeniach „adoptowanych”, później w pomieszczeniach, które były specjalnie w tym celu budowane. Mowa choćby o Klubie Seniora na Kraszowicach, dzielnicy, która nie miała oprócz jednej starej biblioteki żadnego miejsca spotkań. Czy też przepiękny obiekt przy ul. Słobódzkiego na Osiedlu Młodych. Oba miejsca tętnią życiem od rana do wieczora. Przypomnę, że kluby seniora działają także w centrum, na Zawiszowie i Zarzeczu. Wymienię również Miejskie Centrum Wspierania Inicjatyw Społecznych, funkcjonujące w Rynku 39/40. Można powiedzieć, że wszystkie organizacje pozarządowe w mieście mają dziś zapewnione miejsce do realizowania swoich aktywności. Wszystkie koszty z tym związane ponosi miasto. Każdy, kto chce zrobić w mieście coś dobrego, coś, co ma charakter edukacyjny, kulturalny, sportowy, rekreacyjny, zawsze znajdzie wsparcie i pomoc nie tylko w referacie organizacji pozarządowych, ale choćby w referatach kultury i sportu. To prawdziwa rewolucja w postrzeganiu potrzeb mieszkańców. Nieraz niewielkim kosztem współorganizujemy imprezy, które są dedykowane dziesiątkom, a nawet setkom świdniczan.
*Realizacji jakich inwestycji możemy spodziewać się w kolejnej kadencji?
– Plan na 2024 rok jest bardzo konkretny. Skończymy przebudowę ulicy Inżynierskiej i kapitalny remont ulicy Kraszowickiej. Budujemy układ komunikacyjny na Osiedlu na Wzgórzu. Uruchamiamy kolejne tereny pod zabudowę wielomieszkaniową w okolicach ulic Bystrzyckiej i Westerplatte. Podobnie zadzieje się w okolicach ulicy Klimatycznej, gdzie powstaną nie tylko drogi osiedlowe, ale także dojazd do tych terenów, które są w zasobach miasta. Wielki remont, który nas czeka, to remont teatru. Prace prawdopodobnie rozpoczną się w czerwcu.
*Warto podkreślić, że wielkimi krokami zbliża się okres dofinansowania różnych przedsięwzięć, w których miasto może sięgnąć po unijną pomoc.
– Te projekty dotyczą choćby termomodernizacji budynków mieszkalnych. To m.in. docieplenie dachów, nowe tynki, okna, w niektórych przypadkach remonty klatek schodowych. Będzie to dedykowane budynkom miejskim, ale nie tylko, bo zachęcamy do udziału w tych projektach bardzo mocno wspólnoty mieszkaniowe. Oferujemy wsparcie merytoryczne i pomoc przy przygotowywaniu wniosków. Termomodernizacja planowana jest także dla obiektów publicznych. Naszym sztandarowym projektem jest Szkoła Podstawowa nr 4, czyli remont basenu i sali gimnastycznej, które obecnie są w bardzo złym stanie. Jeśli chodzi o tereny zielone, to będziemy chcieli kontynuować to, co już zaczęliśmy. Bardziej może w najbliższym czasie skupiając się na dozielenieniu obszarów wewnątrz samego miasta. Już nie wielkie parki, ale mniejsze skwery i podwórka. Tak, jak zrobiliśmy to w przypadku kwartałów Grodzka/Kotlarska oraz Franciszkańska/Grodzka/Konopnickiej, czy Ogródka Jordanowskiego przy ul. 1 Maja. Będziemy wyszukiwać takie miejsca i wiele zadzieje się przy bezpośredniej współpracy z mieszkańcami, bo oni mają swoje wnioski i propozycje, które my skrupulatnie analizujemy.
*Mieszkańcy jak mantrę powtarzają – więcej remontów dróg, więcej parkingów. Jest szansa na kolejne takie inwestycje?
– Oczywiście. Wielkim wyzwaniem drogowym będzie drugi etap remontu Alei Niepodległości. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami, to rozpoczęcie prac planowane jest na 2025 rok. Dziś to zadanie jest szacowane na około 20 milionów złotych. Liczymy, że tak jak zawsze będziemy to robić we współpracy z Urzędem Marszałkowskim. Myślę, że wkrótce też przystąpimy do kompleksowych remontów osiedla Owocowego na Kraszowicach, osiedla Słowiańskiego czy obszaru Marii Skłodowskiej-Curie/Lompy/Staszica. Na to ostatnie zadania właśnie tworzymy dokumentację.
*Za Pani kadencji inwestycje weszły „w podwórka”. Rewitalizacja obszarów śródmiejskich, ważnych dla funkcji publicznych i dla turystyki, ma szansę na kontynuację?
– Już za chwilę rozpoczynamy rewitalizację placu Grunwaldzkiego i skweru im. Lecha Kaczyńskiego. Będą tam nowe nawierzchnie, nowa zieleń. Dla wielu świdniczan będzie miało to wymiar symboliczny, bowiem na skwerze stanie pomnik Bolka II Świdnickiego. Podkreślę, że zrealizujemy to dzięki dotacji uzyskanej z programów rządowych. Na powstanie monumentu nie przeznaczymy środków z budżetu miasta. A twórcy Świdnicy – ważnego ośrodka gospodarczego i administracyjnego taki hołd po prostu się należy.
*Te 9 lat to ogromne inwestycje w bazę sportową.
– I nie przerywamy ich. Za chwilę rozpocznie się także modernizacja lodowiska. Zostanie wymieniony zużyty agregat, który obecnie jest „pożeraczem” prądu. Kupimy nową rolbę. Nawierzchnia będzie przez to lepsza. Zmodernizowany podczas mojej kadencji basen letni oraz stadion im. Janusza Kusocińskiego na co dzień spełniają swoją funkcję perfekcyjnie.
*Czy Świdnica doczeka się innych nowoczesnych obiektów sportowo-rekreacyjnych?
– Moje marzenia, które być może uda się zrealizować, to budowa miejsc, o które świdniczanie upominają się od lat, czyli hala sportowo-widowiskowa, dla której świetnym miejscem będzie obszar przy ul. Sportowej i basen z funkcjami rekreacyjnymi. Nie aquapark, na który Świdnicy nie stać zarówno pod kątem nakładów na budowę jak i kosztów utrzymania, ale przyzwoity, dobry basen, w którym znajdzie się miejsce dla rodzin. Doskonałym miejscem na budowę takiego obiektu będzie osiedle Zawiszów, na którym miasto dysponuje kilkuhektarową działką. Część tego terenu możemy wykorzystać na cele publiczne, a część będzie doskonałym miejscem do budowania kolejnych budynków wielomieszkaniowych.
*Jeśli o mieszkaniach mowa – Świdnica to miasto lubiane przez deweloperów. Jednak wciąż brak mieszkań pod wynajem. Ca w tej sferze miasto planuje?
– W dalszym ciągu będziemy stawiać na budownictwo mieszkaniowe. To ważne i niezbędne zadanie. Kolejne lokale w systemie TBS powstaną przy ul. Księcia Bolka, później przy ul. Zygmuntowskiej, gdzie wybudowane zostaną piękne plomby, nawiązujące do historycznej architektury. Jednocześnie będziemy się przygotowywać do budowy dwóch budynków komunalnych przy ul. św. Brata Alberta na naszej miejskiej działce. Będą one podobne do tego, który oddaliśmy do użytku kilka miesięcy temu. Będzie to około stu kolejnych nowych mieszkań dla świdniczan.
*Co chciałaby Pani przekazać mieszkańcom Świdnicy?
– Chcę zachęcić wszystkich Państwa do uczestnictwa w kwietniowych wyborach samorządowych. Państwa głosy mają moc i każdy świdniczanin ma prawo decydować o przyszłości naszego miasta.