Białaczka zaatakowała 17-letniego Kornela

Kornel ma 17 lat i jest mieszkańcem gm. Żarów. Z dnia na dzień trafił do szpitala gdzie usłyszał diagnozę: białaczka limfoblastyczna. Od tej pory chłopak poddawany jest intensywnemu leczeniu, a zbierane środki pomogą jego rodzinie w walce ze śmiertelną chorobą.

Białaczka limfoblastyczna jest jednym z najczęściej występujących nowotworów u dzieci i ludzi bardzo młodych. Choroba rozwija się bardzo szybko a nieleczona doprowadza do śmierci. Pierwszymi objawami, które powinny zaniepokoić rodzica jest osłabienie dziecka, bladość, duszności, krwawienia z dziąseł i nosa. Wówczas należy udać się do lekarza i zrobić badanie krwi.

U 17-letniego Kornela z Mrowin, dotąd aktywnego i zdrowo odżywiającego się młodego mężczyzny białaczka pojawiła się dosłownie z dnia na dzień. Oczywiście zwiastowały ją wcześniejsze objawy, ale dla Kornela nie były one bardzo niepokojące. O wizytę lekarską poprosił mamę dopiero w momencie gdy zaczęło mu brakować sił. A przecież kochał sport i aktywność fizyczną. Nie podejrzewając niczego złego, zastanawiał się nad zmianą diety, choć odżywiał się naprawdę zdrowo. W godzinach porannych 27 maja 2024 roku wykonał badania, a popołudniu mama odebrała telefon z przychodni. Komunikat był bardzo alarmujący: Proszę szybko zgłosić się z synem do szpitala w Świdnicy, pani doktor już na was czeka. Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie i Kornel trafił od razu do Przylądka Nadziei we Wrocławiu. Tam postawiono diagnozę: ostra białaczka limfoblastyczna.

– Jeszcze niedawno, bo zaledwie miesiąc temu, myślałem w ten sam sposób, co większość osób w moim wieku. Osiemnaście lat i całe życie przede mną, błahe problemy, plany na przyszłość. Do głowy by mi nie przyszło, że to wszystko może się w jednej chwili rozsypać jak domek z kart. Prowadziłem przeciętne życie: szkoła, sport, spotkania z przyjaciółmi, praca w lokalnej restauracji oraz spędzanie wolnego czasu z ukochaną dziewczyną. Moją pasją są treningi siłowe. Przez ostatnie 1,5 roku chodziłem do klubu fitness praktycznie bez przerwy, pięć razy w tygodniu. Cały harmonogram dnia podporządkowywałem swojej pasji, pracy oraz swoim niezastąpionym przyjaciołom. Teraz nic z tego nie zostało – opisuje Kornel. – Zanim dowiedziałem się, że jestem chory, nie przeczuwałem tego, że coś się we mnie rozwija. Choroba zaatakowała mnie znienacka, usiłując zniszczyć mnie od środka. Niczym najgorszy wróg odbiera mi to, na czym młodemu człowiekowi zależy najbardziej – marzenia.  Zamyka przede mną drzwi do normalnego życia, do bycia zwykłym nastolatkiem, który poszukuje swojej drogi i roli życiowej. Nastolatkiem, który dopiero wkracza w dorosłość i powoli poznaje siebie. Jak to niestety w życiu bywa, nieszczęścia chodzą parami. Tego samego dnia, gdy dowiedzieliśmy się o mojej chorobie, tata stracił pracę. Od tej chwili wszystkie kwestie finansowe spoczęły na barkach mojej mamy, która robi co może, żebym tego nie widział – a ja widzę.

Sytuacja, w której znalazł się 17-latek nie jest chwilowa. Jego walka dopiero się rozpoczyna i potrwa długie miesiące. Będzie wymagała wielu poświęceń i dużego nakładu finansowego. Potrzebne jest każde wsparcie. Kornel i jego rodzice są pewni, że nie zostaną sami! Nawet najmniejsza wpłata pomoże pokryć niezbędne koszty związane z powrotem ich dziecka do zdrowia.

Można ich dokonywać tutaj: KLIKNIJ

Mieszkańcy gminy będą organizować zbiórki charytatywne na rzecz Kornela. Pierwsza z nich odbędzie się już w najbliższą sobotę, 6 lipca podczas Święta Pierogów w Łażanach. Będzie można zakupić swojskie pierogi przygotowane przez mieszkańców Mrowin.