Franek Perchun z Roztoki w gminie Dobromierz miał zaledwie 14 miesięcy, gdy zachorował na ostrą białaczkę szpikową. W maju zdarzył się cud i znaleziono dawcę, rodzice chłopca byli pewni, że koszmar ich rodziny się zakończył. Niestety, przyszła wznowa i konieczne jest jak najszybsze rozpoczęcie leczenia we Francji, które jest ostatnią deską ratunku dla dziecka. Jego koszt to pół miliona złotych! Dlatego już 10 września w Świdnicy zorganizowany zostanie festyn charytatywny.
– Synek nie pamięta normalnego życia, dzieciństwa. To okrutny żart losu, jak szybko wielkie szczęście może się zmienić w najczarniejszą rozpacz. U nas były to tylko 3 dni. Pod moim sercem rosła córeczka, a mój synek w tym czasie w szpitalu walczył o życie! Na zmianę byłam przy nim ja, albo jego tata. Tylko nie w czasie chemii – nie mogłam wtedy być przy Franiu ze względu na zdrowie nienarodzonej Zosi. Nasze życie zmieniło się w jednej chwili. Dziś to szpital, ciężkie leczenie, łączenie jakimś cudem opieki nad teraz już noworodkiem i chorym na białaczkę synkiem, przemierzanie 80 km w jedną stronę między domem a szpitalem. Jest ciężej, niż ktokolwiek może sobie wyobrazić. Ale wytrzymamy to wszystko, byle tylko zatrzymać białaczkę, byle Franio żył! – opisuje mama chłopca. Ostateczna diagnoza, którą usłyszeli rodzice Frania to ostra białaczka mieloblastyczna AML M2, ramię HR z rzadką fuzją genową CBFA2T3-GLIS2, w komórkach białaczkowych wykryto trisomię 21. To medyczny wyrok, walka z niezwykle trudnym przeciwnikiem, która toczy się w Przylądku Nadziei we Wrocławiu.
10 września przy ulicy Śląskiej (pomiędzy boiskami Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji) odbędzie się festyn charytatywny, z którego dochód przeznaczony zostanie na leczenie malucha. Organizatorzy przygotowali mnóstwo atrakcji, w tym występy zespołów i wokalistów, licytacje, loterię fantową z atrakcyjnymi nagrodami, słodkie wypieki, potrawy z grilla czy żołnierską grochówkę. Początek o godzinie 14.00!