Zawsze uśmiechnięta, ciepła i życzliwa. Potrafi dostrzec w dziecku nie tylko talent, ale też go oszlifować jak najpiękniejszy diament. Wanda Szwegler od lat zaszczepia w najmłodszych miłość do plastyki i sztuki. We wtorek 15 października w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy odbył się jej benefis.
Wanda Szwegler, doskonale znana świdniczanom, od lat jest jedną z twarzy Młodzieżowego Domu Kultury, gdzie prowadzi pracownię plastyczną. – Nauczyciel to brzmi dumnie. Przedstawiam nauczyciela, który uczy, jak patrzeć, a nie, co widzieć – Wanda Szwegler – przedstawiał bohaterkę dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury Zbigniew Curyl.
Podczas uroczystości nie zabrakło występów artystycznych podopiecznych MDK oraz wspomnień zaproszonych gości. Nie obyło się też bez projekcji archiwalnych zdjęć plastyczki.
Ponad pół wieku przygody z nauczaniem
Wanda Szwegler zamiłowanie do sztuki przejawiała od zawsze. Piękną pracę potrafiła wyczarować z niczego już na studiach. – Pamiętam, jak razem przygotowywałyśmy katering. Zrobiłyśmy kanapki i tak patrzyłyśmy na nie i powiedziałam w pewnym momencie, że brakuje mi na nich czegoś zielonego. Wandzia pomyślała, oznajmiła, że to załatwi i wybiegła z sali. Po chwili wróciła z zielonym i nożyczkami. Wszystko drobno pocięła na te kanapki. Potem, po uroczystości zapytałam jej, skąd wzięła to zielone. I usłyszałam, że to była trawa – wspominała Małgorzata Jodłowska, wizytator Kuratorium Oświaty.
Karierę nauczyciela Wanda Szwegler rozpoczęła w 1962 roku w Szkole Podstawowej w Komorowie. Potem krótki czas pracowała w szkole w Witoszowie, następnie rozpoczęła dłuższą przygodę ze Szkołą Podstawową nr 16, późniejszym Gimnazjum nr 1. – Patrzę na te zdjęcia i myślę, że pani Wanda nic się nie zmienia. Cały czas widzimy piękną młodą dziewczynę w okularach. To rzadka sztuka, by talent nie tylko w dziecku odnaleźć, ale oszlifować go i uczynić z niego diament. Bardzo dziękuje za te wszystkie lata – mówiła podczas benefisu prezydent Beata Moskal-Słaniewska.
To właśnie w SP16 uzdolnioną plastyczkę zauważyła Teresa Duda, późniejszy kierownik ówczesnego Domu Kultury dla Dzieci i Młodzieży. Namówiła panią Wandę do podjęcia pracy w placówce.
Wiele diamentów oszlifowała, jeszcze wiele przed nią
To właśnie z pracy w Domu Kultury, późniejszym Młodzieżowym Domu Kultury, świdniczanie najlepiej znają Wandę Szwegler. – W Domu Kultury zaczęłam pracę jako 19-latka. Po kilku latach dołączyła do nas Wandzia. Wspaniała, ciepła dziewczyna. Pamiętam, że wystawiałam wtedy z zespołem „Krakowiaków i Górali”. Miałam ogromny problem ze scenografią. Wtedy Wandzia w mig z szarego, najgorszego papieru zrobiła przepiękne góry w teatrze. Przyjaźnimy się do dzisiaj – wspominała Maria Skiślewicz. – Jestem w takim wieku, że podsumowuję swoje życie. Doszedłem do wniosku, że miałem szczęście do dobrych ludzi, m.in. Wandzi. To niesłychany, wybitny talent plastyczny, tytan pracy. Potrafi łączyć pracę z dziećmi, pracę wystawienniczą, konkursową. Pisała też dyplomy dla wszystkich i nie byle jak, a gotykiem. Zawsze była gotowa do współpracy, zawsze uśmiechnięta – opowiadał Jan Górski, ówczesny kierownik Młodzieżowego Domu Kultury.
Przez lata pracy Wanda Szwegler wypuściła spod swoich skrzydeł wiele utalentowanych plastyków. Jednym z nich była Elżbieta Tarnowska, która dziś także prowadzi zajęcia plastyczne w MDK. – Dzisiaj stoję przed panią na baczność jak uczennica. 30 lat temu myślałam o drodze życiowej, myślałam o matematyce, ale poznałam świdnickich plastyków. Jako uczennica zakochałam się w pani, serce mi zabiło do plastyki, ale nie myślałam o nauczaniu. Pani Wanda namówiła mnie na uniwersytet w Cieszynie. Po studiach rozpoczęłam pracę nauczycielki w SP16. Pracowałam kilka lat, ale szkoła mnie ograniczała. Dostałam wtedy propozycję pracy w MDK, potem dowiedziałam się, że za namową pani Wandy. Dalej kierowała moim życiem jak anioł stróż. Tu się odnalazłam, pracy też nauczyła mnie pani Wanda. Nauczyła mnie, że praca to nie tylko zarabianie, to jakaś misja, coś większego. Miała wielki wpływ na moja osobowość. Ukształtowała mnie. To moja najwspanialsza koleżanka, najmłodsza duchem – opowiadała Elżbieta Tarnowska.
