Prawdziwy rollercoaster emocji zafundowały sobie dziś siatkarki MKS IgnerHome Volley Świdnica. Podopieczne duetu trenerskiego Mateusz Dąbrowski/Wojciech Ząbek po arcyciekawym pojedynku pokonały MGLKS Sobieskiego Oława 3:2.
O mały włos nie sprawdziło się dziś stare siatkarskie porzekadło: jeśli nie wygrywasz spotkania 3:0, to możesz je przegrać 2:3. Pierwsze dwie partie należały do świdniczanek, które karciły przyjezdne zagrywką i skutecznym atakiem. Później dość niespodziewanie do głosu doszły przyjezdne, które zaczęły wykorzystywać przestoje świdnickiego zespołu. Na domiar złego w trakcie spotkania urazu doznała Ewa Woźniak, w wyniku czego musiała opuścić parkiet. Do wyłonienia zwycięzcy niezbędny był tie-break. W decydującej partii, na szczęście więcej zimnej krwi zachowały gospodynie. Wygrały do 11, a całe spotkanie 3:2.
–Powróciliśmy na ligowe parkiety po prawie trzy tygodniowej przerwie od gry spowodowanej problemami zdrowotnymi przeciwników. Przerwa w połączeniu z innymi negatywnymi czynnikami dała taki obraz jak widzieliśmy. Ten mecz to był to na pewno dreszczowiec. Natomiast to zwycięstwo jest niezmiennie ważne. I gratuluje całemu zespołowi. Wygraliśmy nie tylko z przeciwnikiem, ale i z własnymi słabościami. Dalej ciężko pracujemy i przygotowujemy się do kolejnych meczów, których teraz będzie na prawdę dużo w krótkim czasie – komentuje trener Mateusz Dąbrowski.
MKS IgnerHome Volley Świdnica – MGLSK Sobieski Oława 3:2 (25:21, 25:22, 23:25, 22:25, 15:11)
MKS IgnerHomeVolley: Śmidowicz, Krusiewicz (k), Kołodziejczak, Woźniak, Zembowicz, Natanek, Maziakowska, Gałązka, Maciejewska, Cichowlas
foto: Daniel Gębala