Podpalił jeden z ogródków zewnętrznych. Nie wie dlaczego. Teraz za swój czyn odpowie przed sądem.
Tuż po godzinie 1.00 6 września operator monitoringu zauważył mężczyznę przechodzącego ulicą Łukową. Wszedł do ogródka zewnętrznego przy jednym z lokali. Po chwili ogródek staje w płomieniach. Operator natychmiast przekazał tę informacje dyżurnemu straży miejskiej. Na miejsce skierowano patrol oraz wezwano straż pożarną. – Ogień objął już wszystkie krzesełka złożone w ogródku, płomienie sięgały markizy, istniało zagrożenie, że za chwilę może zapalić się styropianowe ocieplenie elewacji. Strażnikom udało się częściowo stłumić ogień przy użyciu gaśnicy samochodowej. Po chwili na miejsce przybyła jednostka ratowniczo-gaśnicza. Po kilkunastu sekundach było już po akcji. Po ugaszeniu pożaru, patrol obejrzał zapis z monitoringu. Strażnicy bez trudu rozpoznali podpalacza. Był to Marcin O., bezdomny, który właśnie opuścił zakład karny, gdzie odbywał karę aresztu, po jednym z wyroków z wniosku straży miejskiej. Strażnicy ponownie wyjechali w teren, poszukując sprawcy podpalenia – relacjonują strażnicy.
Tuż po godzinie 6.00 podpalacz został schwytany. Przyznał się do podpalenia, nie był w stanie wyjaśnić dlaczego to zrobił. Obecnie oczekuje w policyjnej izbie zatrzymań na postawienie zarzutów.
