Młody, zdolny, pełen energii i z ogromnym poczuciem humoru. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów młodego pokolenia a od niedawna nazywany „ten od pałacu” – Maciej Musiałowski spotkał się w czwartek. 14 marca ze świdnicką publicznością w ramach kolejnej Alchemii Teatralnej.
Od ponad 15 lat związany jest ze Świdnicą. Ma tu przyjaciół, ulubione miejsca a teraz także… pałac w Domanicach. Maciej Musiałowski podczas spotkania ze świdniczanami wspominał czas, w którym po raz pierwszy odwiedził nasze miasto, ale także swoje początku w Akademii Teatralnej w Łodzi, skąd trzykrotnie był wydalany. Za niesubordynację według profesorów, a według niego, za obronę wartości jakimi się kieruje.
– Na egzaminie, którego w ogóle miało nie być, jedna z profesorek rzuciła w mojego kolegę butem i go opluła. Tego było dla mnie za wiele, nie mogłem brać w tym udziału. Dlatego zacząłem krzyczeć do całego grona ” kim wy w ogóle jesteście?”. Zmusili nas do tego by przed profesorami przeczytać monologi, w których opisaliśmy najcięższe nasze traumy. Moja koleżanka jak to usłyszała, po prostu zaczęła płakać. Obiecano nam, że to nie wyjdzie poza naszą grupę, stało się inaczej. Wyszedłem z zajęć, gdzie profesorka wybiegła za mną i zaczęła krzyczeć „Maciek wróć, ty gnoju”. Rozumiecie państwo? Tak zwróciła się do studenta. Poszedłem więc napić się kawy na Piotrkowską i zadzwonili do mnie koledzy z roku prosząc bym wrócił. I wróciłem. Skończyło się tak, że najpierw mnie przeproszono w dziekanacie a później dostałem poprawkę z tego przedmiotu – opowiadał Maciej Musiałowski.
Szkoła teatralna dla aktora była spełnieniem wszystkich marzeń. Miała być trampoliną do uprawiania sztuki i spełnienia. Najpierw jednak stała się polem niezwykle ciężkiej bitwy: o godność i szacunek.
– W szkole działy się sytuacje, z którymi ja się nie zgadzałem. Bo jeśli ktoś każe mojej koleżance, studentce, rozebrać się dla własnego widzimisię, to nie widzę takiej potrzeby jeśli ona jasno sygnalizuje, że tego nie chce. To są studia a nie spektakl. Ona musi do tego dojrzeć i być na to gotowa. Za każdym razem więc się odzywałem i za to mnie wydalano. Na koniec jednak to ja wydaliłem profesorkę, która doprowadzała ludzi do ruiny. Trafiła jednak kosa na kamień. Wykładowczyni już nigdy nie znalazła pracy ze studentami – mówił Musiałowski.
Pomimo ciężkich przeżyć aktor podkreślił, że szkoła była niezwykle ważna w jego życiu.
– To nie jest taki łatwy zawód jako mogłoby się każdemu wydawać. Każda rola wymaga niezwykłego przygotowania. Nie możesz wyjść i udawać. Musisz tę rolę stworzyć od samego początku, mieć na to pomysł. Sporo wysiłku trzeba włożyć w naukę tekstu a później poprzez czas trwania planu filmowego, gdy ktoś cię obudzi w nocy i zapyta o imię twojego ojca, to recytujesz imię swojego filmowego ojca, nie tego prawdziwego. Studia artystyczne nie są łatwe i zawsze będzie coś z czym się nie zgadzasz – mówił Maciej Musiałowski.
Spotkanie poprowadzili Mariola Mackiewicz oraz Jacek Rękas.