O szkole teatralnej, która uczy pokory. O kompleksach, które trawią aktorów i długiej drodze do poznania siebie. W poniedziałek, 22 kwietnia m.in. o tym opowiadał aktor, Tomasz Karolak. Spotkanie w ramach Alchemii Teatralnej odbyło się w sali widowiskowej Świdnickiego Ośrodka Kultury i zgromadziło liczną publiczność.
Tomasz Karolak to jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w Polsce. Do jego najsłynniejszych ról należy m.in. ta w serialu „Rodzinka.pl” emitowanym przed laty na antenie TVP czy role filmowe, a także kreacje teatralne. Droga do kariery Karolaka rozpoczęła się jednak od psychologii, którą aktor studiował zanim dostał się na PWST w Krakowie. To, jak sam mówi, był krok milowy w poznaniu siebie, swoich potrzeb i tego kim jest dzisiaj. Z tej wędrówki po meandrach własnej psychiki Karolak wyniósł przede wszystkim to, że aktorzy na scenie po prostu leczą swoje kompleksy czy inne niedostatki. Nie wszyscy koledzy po fachu akceptują taką tezę, ale Tomasz Karolak jest pewny, że tak właśnie jest. Wychowany z ojcem-żołnierzem na scenie przez lata szukał akceptacji. Dziś ma pewność, że aktorem jest, bo chce nim być a nie musi. Podczas spotkania ze świdnicką publicznością gość Alchemii Teatralnej podkreślał też, że aktor jest zwykłym, niczym nie wyróżniającym się, człowiekiem. – Ja jestem na zupełnie innej pozycji niż moi koledzy. Studiowałem psychologię, która dała mi bardzo dużo świadomości m.in. takiej, która mówi mi o tym, że między mną a państwem nie ma żądnej różnicy. Poza tym, że pokazuje się w telewizji i cieszę się jakąś popularnością. Są w niej oczywiście blaski oraz cienie. Jakim prawem w ogóle ustawiam się w takiej sytuacji, że jacyś ludzie wychodzą na scenę i do was coś mówią a jacyś nie. Dlaczego wam to nie jest potrzebne a mi jest? Zacząłem więc od tej strony analizować aktorstwo. Nagle się okazuje, że jest coś we mnie co na tą scenę mnie ciągnie. Co to jest? Poszukiwanie akceptacji. Dlaczego to robię? Bo nie miałem jej w życiu. Moim zdaniem każdy artysta zostaje nim w wyniku bólu wewnętrznego i braku miłości, który najczęściej pokazuje się w dzieciństwie – mówił Tomasz Karolak. – Uważam w ogóle, że im większy artysta tym większe kompleksy – dodał.
W biografii aktora próżno jest jednak szukać marzeń o tym, by mały Tomek chciał zostać artystą. Jak sam podkreśla była to raczej ucieczka od wojskowego drylu, który w domu rodzinnym wprowadził ojciec. – Ja nigdy o aktorstwie nie marzyłem, ale potrzebowałem uciec w świat iluzji od ojca, wojskowego. A co jest po drugiej stronie? No właśnie studia artystyczne. Teraz gdy mam już swoje lata wiem, że mógłbym wykonywać inne zawody. Na przykład byłbym genialnym kaznodzieją czy dobrym policjantem – podkreślał aktor. A jak Tomasz Karolak po latach ocenia naukę na PWST w Krakowie? Nie ma złudzeń, że szkoła go nie ukształtowała natomiast nauczyła go pokory. – Jak masz na początku wiedzę, że pierwsze 2 lata to eliminacja, to żyjesz przez te 2 lata w strachu, bo w każdym momencie mogą cię wyrzucić. To jest dla młodych ludzi przekroczenie granic. Natomiast szkoła daję jedną fantastyczną rzecz, mianowicie uczy pokory, której np. nie mają artyści bez szkoły – opowiadał Tomasz Karolak.
Spotkanie poprowadziła Marta Żywicka-Hamdy. Organizatorem był Świdnicki Ośrodek Kultury.