Connect with us

Wyszukaj na portalu

16°C Świdnica
mojaswidnica.pl

Ludzie regionu

Violetta Sobczak: harcerstwo to szkoła życia

Trudno sobie wyobrazić świdnicką brać harcerską bez jej osoby. Od lat zaangażowana jest w różne akcje charytatywne. Jak sama przyznaje, najważniejsza dla niej jest służba na rzecz innych. O swojej historii związanej z mundurem, rodzinie i pasji pomagania opowiada Violetta Sobczak.

*Od lat działa Pani w świdnickim harcerstwie. Czy to z domu rodzinnego wyniosła Pani tradycje związane właśnie z nim? 

– Nie, moi rodzice nie byli związani z harcerstwem. Ich pasją był sport, a tato dodatkowo był filatelistą. Całe popołudnia spędzał wśród znaczków i klaserów, a mama zanurzała się w książkach. Wychowywałam się na ciekawym podwórku, pełnym dzieci. Dużo się działo: gry, zabawy, gitara, śpiewy. Wśród „podwórkowych” koleżanek dwie należały do harcerstwa i to one namówiły mnie w 1978 roku na pierwszy obóz… oczywiście w Niesulicach. I złapałam bakcyla. A rodzice bardzo sprzyjali mojej pasji, wspierali mnie w działaniach. Później dostałam propozycję pracy w świdnickim hufcu ZHP i tak to trwa do dziś. „Znajdź pracę, która będzie Twoją pasją, a nie będziesz już nigdy musiał pracować”. 

Advertisement. Scroll to continue reading.

*Czego można nauczyć się w harcerstwie?

Myślę, że bardzo wielu rzeczy przydatnych w dorosłym życiu: odpowiedzialności, samodzielności, zaradności, tolerancji, wrażliwości, dyscypliny, otwartości na potrzeby drugiego człowieka. Harcerstwo to szkoła życia. Tu nauka podawana jest w formie zabawy, przygody, na zbiórkach, biwakach, obozach, rajdach, itp. Czyli nauka poprzez działanie. I dzięki temu wszystko jest łatwiej przyswajalne. Młodzi ludzie mają mnóstwo energii, ogromną chęć pomocy, motywację do działania i przede wszystkim naprawdę dużo radości. Poprzez uczestnictwo w przeróżnych akcjach młody człowiek chłonie wiele wartości. Dziecko  uczy się być po prostu dobrym człowiekiem.  W harcerstwie znajdujemy przyjaciół… często na całe życie. 

*Harcerstwo to także pewne zasady, których należy przestrzegać. Jak zatem przyciągnąć dzieci i młodzież?

– Tak, to prawda. Jak w każdej społeczności – gdy przystępujesz do danej grupy, to musisz akceptować zasady i być zdecydowanym na ich przestrzeganie. Mamy sporą konkurencję w postaci zajęć dodatkowych, kółek zainteresowań i oczywiście komputerów, które „odcinają” dzieci od realnego świata. Jak zachęcić dzieci do harcerstwa? Na początku tej drogi stoi lider – drużynowy – instruktor, postać charyzmatyczna, która potrafi przyciągnąć do siebie podopiecznych. Ważne jest, żeby taki lider był doskonale przygotowany do pracy, harcersko wykształcony, kreatywny, bo wyjście naprzeciw oczekiwaniom dzieci jest bardzo trudne.   

Advertisement. Scroll to continue reading.

*Jakie cechy charakteru powinien mieć dobry harcerz?

– Wszystko zaczyna się od najprostszej sprawy – odpowiedzialności za siebie, świadomego stosunku do obowiązków, zasad i wartości. Najważniejsza rzecz to bycie otwartym na nowe wyzwania, przygodę, zabawę, znajomości. Harcerstwo to różnorodność. U nas liczy się chęć współpracy, umiejętność pracy w grupie. Trzeba tylko poświęcić trochę czasu, energii i entuzjazmu, by później mieć szaloną satysfakcję. Dajmy sobie szansę na samorozwój i pokażmy się z jak najlepszej strony.

*Pani praca to także sporo akcji charytatywnych, wolontariatu. Jak ważne jest w Pani życiu pomaganie innym?

– To jedna z ważniejszych rzeczy, których nauczyłam się w harcerstwie – służba na rzecz innych. Staram się nigdy nie odmawiać pomocy, a jeśli coś przekracza moje możliwości, szukać rozwiązań.  

*Świdniccy harcerze bardzo aktywnie włączyli się w pomoc uchodźcom  z Ukrainy. Spała Pani w ogóle w tym pierwszym okresie?

Od początku wybuchu wojny w Ukrainie staramy włączać się we wszystkie możliwe działania pomocowe. Pierwsze trzy miesiące były bardzo intensywne, było dużo potrzeb, próśb o pomoc. Na portalach społecznościowych odzywały się do mnie nieznajome osoby, które opisywały swoją sytuację. Nikt nie został bez wsparcia. Uruchomiliśmy w siedzibie hufca punkt zbiórki rzeczy i artykułów żywnościowych, nasi wolontariusze dyżurowali od świtu do nocy. Odzew mieszkańców dodawał nam skrzydeł. Osoby prywatne, zaprzyjaźnione firmy, dawni instruktorzy, rodzice dzieci, które jeżdżą z nami do Niesulic – to byli wspaniali i hojni darczyńcy. Czy spałam? Chyba wszyscy mieliśmy ten sen niespokojny, obaw mnóstwo, jutro niepewne. Ale to działanie było panaceum na wszelkie zło.

*Z jakimi emocjami musieliście się mierzyć? To przecież niełatwe zadanie: zorganizować pomoc tak, by trafiła do najbardziej potrzebujących.

– To prawda. Najbardziej zależało nam na tym, żeby pomoc trafiała do konkretnych osób. Skupiliśmy się na zaopatrywaniu uchodźców, którzy przybywali do Świdnicy,
w najpotrzebniejsze artykuły. To było szukanie rzeczy pod wskazane potrzeby. Jedną z pierwszych osób była młoda Ukrainka, w zaawansowanej ciąży, która uciekła do Polski z małą reklamówką rzeczy. Natychmiast ogłosiliśmy zbiórkę rzeczy dla niemowlaka oraz dla młodej mamy. Odzew był niesamowity. Mnóstwo rzeczy trafiło do nas i zdołaliśmy obdarować nimi kilka osób. Do dziś ta młoda mama przychodzi do nas… już z dzieciątkiem i oddaje niektóre rzeczy, żeby mogły służyć innym potrzebującym. Takie sytuacje bardzo budują. Emocjonalnie było nam bardzo trudno: łzy, wzruszenie, niekiedy niemoc. A w głowie jedna myśl – a gdyby to mnie spotkało, moich bliskich? 

*Akcjami, w które stale się Pani włącza, można obdarować co najmniej kilkanaście osób? Skąd bierze Pani energię do działania?

– Moją siłą napędową są ludzie, otoczenie, osoby, z którymi pracuję, instruktorzy, na których zawsze mogę liczyć, przyjaciele, którzy nigdy nie zawodzą, synowie, którzy mnie wspierają i często od nich słyszę, że są ze mnie dumni. Mam szczęśliwe życie i mogę się nim dzielić z innymi. 

*Czy przyznane na przestrzeni ostatnich lat odznaczenia są dla Pani ważne?

– To zawsze jest bardzo miłe, gdy ktoś zauważa nasze działania. Jest to potwierdzenie słuszności tych działań. Ale przecież nie dla orderów i medali uruchamiamy pokłady naszych możliwości. 

*Czy poza harcerstwem znajduje Pani czas na inne aktywności?

Mam spore grono znajomych, przyjaciół, z którymi często spędzam wolny czas. Wspólnie organizujemy sobie wyjazdy, wyprawy, urodziny, rocznice, sylwestry. Ciągle coś się dzieje. Lubię kino i nie odpuszczam żadnym nowościom i hitom filmowym. Wieczorami lubię zagłębić się w dobrej lekturze. Właśnie skończyłam biografię Kory autorstwa Beaty Biały, pod wspaniałym tytułem „Słońca bez końca”. Serdecznie polecam.    

*Jakie ma Pani plany na przyszłość?

Nie zwalniać tempa. Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. Jest jeszcze sporo do zrobienia. Kończą się wakacje i zaczynamy kolejny rok harcerskiej pracy. Program działań jest obfity i nie ma czasu na nudę. A już w październiku zaczynam myśleć o kolejnym finale WOŚP. 

Zostaw komentarz

Leave a Reply

Advertisement

Facebook

Przeczytaj również

Aktualności

Po latach dowodzenia świdnickim hufcem ze stanowiska komendantki ustąpiła Misia Pamuła. Jej miejsce zajęła świdniczanka, od lat związana z harcerstwem, Violetta Sobczak. Uroczysty Zjazd...

Aktualności

Apel, pamiątkowe zdjęcie, specjalna wystawa, projekcja filmu, pyszny tort i okazja do wspólnych wspomnień. Świdnicka Drużyna Harcerska Dęby im. Andrzeja Małkowskiego obchodzi swoje 40-lecie...

Wszelkie prawa zastrzeżone. © Miejska Biblioteka Publiczna w Świdnicy, 2023

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close