Blisko 6 milionów osób, jak szacuje Instytut Pamięci Narodowej, straciło swoje życie w wyniku II wojny światowej. 4 września w Muzeum Gross-Rosen w Rogoźnicy odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni.
Muzeum Gross-Rosen to miejsce pamięci o tych, którzy zginęli podczas wojny, a o których nie wolno nikomu zapomnieć. Zwłaszcza, że świadków ogromu cierpienia niesionych przez jeden z największych konfliktów zbrojnych w historii świata, jest coraz mniej. Dwoje z nich pojawiło się na uroczystościach. Wacław Bryjanowski do obozu trafił 28 lipca 1944 r po tym jak rozbito tajną komórkę Armii Krajowej działającej w podziemiu we Wrocławiu. Miał 17 lat.
–Pamiętam bardzo dokładnie ten straszliwy dzień. Byliśmy prowadzeni z dworca kolejowego w Rogoźnicy. Wchodziliśmy przez tę samą, istniejącą do dzisiaj, bramę. I przed tą bramą kazali nam zdjąć czapki. Ja w swej młodzieńczej naiwności pomyślałem nawet, że może w bramie jest jakaś kapliczka – wspominał Wacław Bryjanowski w rozmowie z dziennikarzem gazety Niedziela.
Ignacy Kurczyński uciekł z przymusowych robót w Niemczech, na które go zesłano. Trafił do Wrocławia. Gdy zdrzemnął się po długiej i ciężkiej podróży wpadł w ręce kolejarzy, którzy przekazali go do Gestapo. Został przewieziony do obozu w Rogoźnicy. Swoje wspomnienia swoje wspomnienia z tamtego okresu przekazał IPN. Dziś stanowią one wyjątkowo cenny materiał źródłowy do badań nad historią obozu.
W uroczystościach wziął udział także biskup Marek Mendyk, burmistrz Strzegomia, Zbigniew Suchyta, przedstawiciele władz województwa, szpitala Latawiec.

















