Od lat mieszkańcy kilkunastu ulic znajdujących się w pobliżu zakładu Adler, który działa przy ulicy Bystrzyckiej skarżą się na smród. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Świdnicy, która śledztwo właśnie zakończyła i przesłała do sądu akt oskarżenia.
Zakład od lat zajmuje się produkcją uszczelek z poliuretanu i gumy, osłon wodnych przeznaczonych do samochodów i sprzętu AGD. Firma produkuje rocznie 9 tysięcy ton włóknin termoizolacyjnych i dźwiękochłonnych, detali samochodowych przestrzennych kształtowanych na gorąco, szarpanki włókienniczej i wyrobów izolacyjnych.
Gryzący, ostry zapach związków chemicznych od lat utrudnia życie mieszkańcom kilkunastu ulic w Świdnicy powodując u nich dolegliwości chorobowe takie jak męczący kaszel, wymioty, bóle gardła, głowy i oczu. By problem rozwiązać w 2019 roku zebrali oni ponad 200 podpisów pod petycją, która trafiła do starosty świdnickiego. Sprawą po kolei zajmował się także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Urząd Miasta w Świdnicy, na jednym ze spotkań obecny był wiceminister klimatu Ireneusz Zyska. W końcu zawiadomienie trafiło do prokuratury.
Po kilkunastu miesiącach prowadzenia czynności śledczy postawili zarzuty trzem osobom z kierownictwa. By tak mogło się stać prokuratorzy musieli zebrać solidne dowody. W tym pomogła im najnowsza technologia.
–Czynności rozpoczęliśmy od zebrania ankiet od mieszkańców, które otrzymali od Straży Miejskiej. Otrzymaliśmy ich ponad 200 i to pozwoliło ustalić w jakich dniach i konkretnych porach odór jest najbardziej uciążliwy. Powołaliśmy także biegłego. Jednak same te informacje nie pozwoliłyby na udowodnienie racji mieszkańców. Dlatego do pobrania próbek użyliśmy dronów – mówi prokurator rejonowy, Marek Rusin.
Biegli przeanalizowali zebrane dane i nie mieli wątpliwości. W powietrzu, którym oddychają mieszkańcy był cyjanowodór, chlorowodór, tlenek azotu w ilościach znacznie przekraczających normy, które zostały ustalone w wydanej przez starostwo decyzji.
–Dlatego wnieśliśmy do starostwa sprzeciw od tej decyzji i teraz urząd zajmuje się sprawą ponownie. Biegli nie mieli wątpliwości, że takie ilości pyłów i gazów są dla mieszkańców szkodliwe i mogą powodować opisywane przez nich dolegliwości. Dzięki naukowcom z Uniwersytetu Śląskiego udało nam się także powiązać profil produkcyjny firmy z substancjami, które wydalane są do powietrza – dodaje prokurator Rusin.
Dzięki tym wszystkim czynnościom prokuratura postawiła zarzuty trzem osobom: dyrektorowi Adlera, szefowi produkcji oraz specjaliście ds. ochrony środowiska i BHP.
–Zarzucamy im, że w okresie od 2019 do 2022 roku zanieczyszczali powietrze powodując tym samym wydostawanie się do powietrza substancji zagrażających życiu oraz zdrowiu mieszkańców – mówi prokurator Marek Rusin. – Podejrzani do winy się nie przyznali i złożyli wyjaśnienia.
Oskarżonym grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.