Ciepła, skromna, zawsze życzliwa. – Wiele przeżyłam, a jednak zawsze udało mi się podnieść – mówi Janina Garaszczuk, wieloletnia sekretarz Związku Sybiraków, koła ziemi świdnickiej, aktywna uczestniczka zajęć w Uniwersytecie III Wieku. 8 sierpnia skończyła 90 lat. Z tej okazji koleżanki i koledzy z uniwersytetu przygotowali dla niej przyjęcie-niespodziankę.
8 sierpnia zaprosili jubilatkę na spacer, który zakończył się w jednej ze świdnickich restauracji, gdzie już czekali przyjaciele i znajomi z uniwersytetu. Nie zabrakło kwiatów, życzeń i łez wzruszenia. – Bardzo wam dziękuję – mówiła Janina Garaszczuk.
Pani Janina urodziła się w 1930 r. we wsi Rudawin, niedaleko Pińska, na Polesiu. Obecnie tereny te należą do Białorusi. W 1940 r. aresztowano jej ojca, a ją z matką i rodzeństwem wywieziono na Sybir. Udało im się przetrwać i w 1946 r. wrócili do Polski, do Wrocławia. Tu też nie było łatwo. W 1958 r. przyjechała do Świdnicy wraz z mężem i mała córeczką. Mąż pani Janiny przez wiele lat pełnił stanowisko kierownicze w dawnych Zakładach Elektrotechniki Mechanicznej. Janina Garaszcuk natomiast pracowała w Wagonach. W 1989 r., po opuszczeniu Polski przez wojska radzieckie, zaangażowała się w działalność Związku Sybiraków w Świdnicy, gdzie przez wiele lat była sekretarzem.
Więcej o losach Janiny Garaszczuk przeczytacie Państwo w kolejnym wydaniu biuletynu „Moja Świdnica”.
foto: A. Komaniecka
olszewska
26 września, 2020 at 9:13 pm
SERDECZNE POZDROWIENIA OD PANI OLSZEWSKIEJ ZE SZCZECINA!!!!!ZNA DOBRZE PAŃSTWA GARASZCZUKÓW!!!!!!!PANI LUDWIKA ŻYJE I MA 92 LATA!!!!!!!!!!!!!!