Przez całe życie działał dla innych. Jako żołnierz bronił ojczyzny w czasie II wojny światowej. Po dotarciu na ziemie odzyskane prowadził koło rolnicze, aby wspierać okolicznych gospodarzy. Po przeprowadzce do Świdnicy zaangażował się w prace na rzecz osób niewidomych w naszym mieście i okręgu. Nie szczędził sił i pracy, aby im pomóc. Z całą pewnością Zygmunt Serdyński był jednym z pionierów utworzenia Koła Polskiego Związku Niewidomych w Świdnicy.
Zygmunt Serdyński urodził się 15 października 1922 roku na Kresach Wschodnich RP w miejscowości Ułaszkowce, powiat Czortków, województwo Tarnopolskie (obecnie teren Ukrainy). – Lata dziecięce i młodzieńcze nie były beztroskie, bo czas był trudny. Jako dorastający chłopak musiał pomagać rodzicom w różnych pracach w gospodarstwie. Uczył się też gry na skrzypcach, grywając później wraz ze swoim ojcem (który grał na cymbałach) i innymi muzykantami, na wiejskich zabawach –opowiada Stefan Serdyński, syn Zygmunta. Okres II wojny światowej też nie był łatwy. W maju 1944 roku został powołany do służby wojskowej i wcielony do I Armii Polskiej w ZSSR, która w lipcu 1944 roku przekształciła się w I Armię Wojska Polskiego. Służył w artylerii jako szeregowy żołnierz. Z I Armią Wojska Polskiego szedł ze wschodu na zachód i walczył z faszystowskimi Niemcami w obronie naszej ojczyzny. Brał udział w bitwie o Warszawę, Bydgoszcz, walczył też na Wale Pomorskim i o wyzwolenie Kołobrzegu, gdzie został ranny i wycofany z pierwszej linii frontu (stracił częściowo wzrok i słuch). – Ojciec był zdolnym człowiekiem i w marcu 1945 roku został skierowany do szkoły oficerskiej, którą ukończył w lipcu tego samego roku, otrzymując stopień podporucznika. W uznaniu zasług poniesionych dla ojczyzny na polu walki w wojnie z Niemcami został w 1946 roku odznaczony Srebrnym Orderem Virtutti Militari, a także Medalem za Warszawę 1939-1945 oraz Medalem Zwycięstwa i Wolności. W 2000 roku został przez Ministra Obrony Narodowej awansowany na stopień porucznika Wojska Polskiego, a w 2001 roku w uznaniu dla żołnierskiej służby w czasach zbrojnej walki z najeźdźcami uzyskał prawo do zaszczytnego tytułu „Weterana Walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny” – dodaje Stefan Serdyński.
Po wojnie szukał rodziny
Po zakończeniu II wojny światowej Zygmunt Serdyński postanowił odszukać rodzinę – żonę i syna, których odnalazł na tzw. „Ziemiach Odzyskanych”, na Dolnym Śląsku, w Szczepanowie, jesienią, 1946 roku. Dom, który został przydzielony Serdyńskim, był zamieszkany również przez rodzinę niemiecką, w związku z czym trzeba było mieć wiele taktu, umiaru i cierpliwości, aby żyć ze sobą w zgodzie. – Po wojnie brakowało dosłownie wszystkiego i trzeba było się zabrać za organizowanie życia, pracując między innymi na roli, którą otrzymaliśmy. Prym wiodła w tym mama ze względu na inwalidztwo ojca, który nie wszystkie czynności mógł wykonywać. Ale pomimo tego, ojciec również pomagał w gospodarstwie. Posiadał bowiem wyniesioną z domu wiedzę na temat uprawy ziemi, chowu zwierząt, a także pszczelarstwa. Mieliśmy własną pasiekę na trzydzieści uli – wspomina syn pana Zygmunta.
Niełatwe początki
Pan Zygmunt odziedziczył po rodzicach talent organizatorski, który z powodzeniem wykorzystywał w życiu. Założył w Szczepanowie Kółko Rolnicze i kierował nim przez wiele lat. Wspierało ono miejscowych rolników w ich niełatwej pracy na wsi. Pomagał i doradzał wielu swoim sąsiadom w różnych sprawach, takich jak choćby napisanie pisma do urzędu, czy służenie radą w rozwiązywaniu wielu ważnych spraw. – Jeździł z sąsiadami do gminy, Świdnicy, a także Wrocławia. Organizował życie kulturalne i rozrywkowe wśród mieszkańców wsi. Przyczynił się do powstania „Klubu Rolnika”, zwoływał i prowadził (był dobrym mówcą) wiejskie zebrania rolników z przedstawicielami gminy. Współpracując z sołtysem urządzał zabawy taneczne, np. z okazji Sylwestra, a także kończące żniwa wiejskie dożynki. Był inicjatorem dokształcania (za zgodą Kuratorium Oświaty) mieszkańców okolicznych miejscowości, nie umiejących pisać i czytać. Brał w tym czynny udział, ucząc podstaw języka polskiego i matematyki. Ojciec znał dwa języki obce: rosyjski i ukraiński, którymi w swoim czasie, kiedy było to potrzebne, się posługiwał – wspomina Stefan Serdyński.
Pierwsza praca dla niewidomych na terenie Świdnicy i Wałbrzycha
W 1972 roku państwo Serdyńscy sprzedali gospodarstwo w Szczepanowie i wyprowadzili się do Świdnicy, gdzie zamieszkali na Osiedlu Młodych. Mieszkając w Świdnicy, pan Zygmunt niemalże całkowicie oddał się pracy na rzecz Koła Polskiego Związku Niewidomych w Świdnicy i Zarządu Okręgu w Wałbrzychu. – W utworzonym kole pełnił funkcję członka prezydium, służąc radą i pomocą jego członkom. Interesował się działalnością Spółdzielni Inwalidów, mając na uwadze zatrudnianie w nich osób słabowidzących, którzy w ten sposób poprzez pracę, mogli poprawić swoją sytuację materialną i życiową. Nie szczędził sił w pracy dla osób niewidomych z terenu Świdnicy i okręgu wałbrzyskiego. Życie osób niewidomych, jak sama nazwa wskazuje, nie było łatwe, dlatego też ojciec, z tego co pamiętam, w swoim czasie chodził po świdnickich zakładach pracy, prosząc dyrektorów o pomoc finansową na prowadzenie i działalność koła – mówi Stefan Serdyński.
W dowód uznania za swoje zaangażowanie i pracę w PZN w Świdnicy został wybrany Prezesem Zarządu Okręgu z siedzibą w Wałbrzychu. Funkcję tę pełnił przez kilka kadencji. W skład okręgu wchodziły miejscowości z dawnych województw: wałbrzyskiego i jeleniogórskiego. Będąc Prezesem Okręgu, był równolegle członkiem Prezydium Zarządu Głównego PZN w Warszawie. Był też wybierany wielokrotnie delegatem na Walne Zebranie Delegatów do Warszawy. Za zasługi dla dobra niewidomych został w 1985 roku odznaczony uchwałą Zarządu Głównego PZN „Złotą Odznaką Honorową PZN”. Uchwałę tę podpisał ówczesny przewodniczący Zarządu Głównego PZN Włodzimierz Kopydłowski.
Wielokrotnie odznaczany za działalność społeczną
U schyłku swojej pracy w okręgu, pan Zygmunt, za osiągnięcia w działalności społecznej na rzecz osób niewidomych i słabowidzących został Honorowym Prezesem Zarządu Okręgu PZN w Wałbrzychu. Funkcję tę pełnił do końca życia. – Ojciec był patriotą i nim pozostał. Takim go zapamiętałem. Nigdy nie należał do żadnej partii politycznej, ale zawsze miał trzeźwe spojrzenie na to, co w danym momencie działo się w Polsce i na świecie. Potrafił oceniać i wyciągać wnioski z przeszłości czy bieżącej sytuacji polityczno-gospodarczej. Znał historię, był dobrym analitykiem, z którym dobrze się rozmawiało na takie tematy. Pracował dla rodziny i dla szeroko rozumianego dobra ludzi i ojczyzny, za co w końcu lat siedemdziesiątych został przez ówczesne władze państwowe odznaczony Krzyżem Kawalerskim, a w końcu lat osiemdziesiątych Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski – dodaje Stefan Serdyński.
Zygmunt Serdyński zmarł 17 lutego 2013 roku i został pochowany w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Szczepanowie.
