Blisko 700 tysięcy złotych brakuje, by uzbierać pełną kwotę, która przeznaczona zostanie na ratowanie małej Marcelinki ze Strzegomia. Leczenie w Wiedniu jest ostatnią deską ratunku dla dziewczynki. Zrozpaczeni rodzice błagają o pomoc!
Marcelinka Andreasik to 3-letnia mieszkanka Strzegomia, która jakiś czas temu zachorowała na niezwykle złośliwy nowotwór mózgu. Gdy już wszystko wydawało się być na dobrej drodze do całkowitego wyleczenia okazało się, że choroba wróciła ze zdwojoną siłą. Lekarze w Polsce pozostają bezradni a jedyną szansą dla dziewczynki jest leczenie w Austrii, które rozpoczęło się w połowie września. Niestety wciąż brakuje środków na jego kontynuację.
–Tracimy ją. Tracimy naszą Marcelinkę, choć ona tak walczy! Kończą się jednak środki, a leczenie w Wiedniu – nasza jedyna nadzieja – dopiero się zaczęło! Marcelinka straciła włoski. Tego dnia bałam się najbardziej. Niby nie ma to znaczenia, to jest najmniej ważne – przecież odrosną… Ale to pokazuje nam dobitnie, że dzieje się naprawdę – nowotwór jest naprawdę. Śmierć też jest prawdziwa i dziś bardziej namacalna niż kiedykolwiek. Marcelinka siedziała mi na kolanach. Każde przeczesanie jej główki to ogromna kępa jasnych włosków w mojej ręce… Łzy jak wodospad zalewały mi twarz. Po raz kolejny. Bo moja córeczka znów traci dzieciństwo, zdrowie i radość. Traci życie, a ja nie mogę tego zatrzymać. Nowotwór to ćwiczenia z utraty. Jednak one nie mogą przygotować na to, co nadejdzie. Jak można w ogóle się z tym pogodzić?! Dlaczego ona, dlaczego moja córeczka!? Dlaczego Marcelinka? – opisuje mama dziewczynki, Agnieszka. – „Kocham Cię mamusiu, do ziobacienia” – mówi mi po swojemu przed tym, jak leki utulą ją do snu. A ja krztuszę się z płaczu, bo nie wiem, czy kolejny ranek będzie nam dany. Czy jej rączka wciąż będzie ciepła. Błagam, pomóżcie nam.
Pomocy Marcelinie można udzielić poprzez wpłaty na konto siepomaga: KLIKNIJ