Czym różni się kryzys od traumy? Co może wywołać depresję i czy zawsze rodzice, choć czujni, będą w stanie dostrzec chorobę u swojego dziecka? Jak pomóc nastolatkowi przejść ciężkie chwile i na czym polega towarzyszenie swojej córce lub synowi w pokonywaniu trudności- na te pytania podczas wykładu inauguracyjnego konferencję „Odpowiedzialne- szczęśliwe rodzicielstwo” 30 września odpowiadał Tomasz Bilicki , znany psychoterapeuta, który od lat zajmuje się wsparciem nastolatek i nastolatków.
Dzisiejsze rodzicielstwo pod wieloma względami różni się od tego z jakimi wyzwaniami mierzyli się rodzice dzisiejszych 30 i 40-latków. Przed laty model wychowawczy zakładał przede wszystkim to, że dziecka nie stawiano w roli podmiotu a szacunek w wielu domach wywoływano siłą. Nikogo nie dziwiły kary polegające na klapsach czy wręcz biciu dzieci. Standardem był klucz uwieszony na szyi młodego człowieka a sporą rolę w jego wychowaniu pełnili koledzy z podwórka czy szkoła. Dziś, kiedy czas się zmieniły, dziecko znajduje się w centrum zainteresowania rodziców. Niestety związana z tym presja sprawia, że opiekunowie żyją w przeświadczeniu, że stale popełniają błędy, natomiast dzieci zalewane troską, nadopiekuńczością słabo radzą sobie ze światem zewnętrznym. Dlatego tak ważne jest organizowanie wydarzeń takich jak konferencja „Odpowiedzialne-szczęśliwe rodzicielstwo”, podczas której rodzice oraz nauczyciele na nowo definiują całą posiadaną wiedzę. Zwłaszcza w oparciu o przekaz tak uznanego autorytetu jakim jest Tomasz Bilicki. Terapeuta w swoim wystąpieniu podkreślał przede wszystkim to, że nastolatkowie potrzebują wsparcia na każdym etapie swojego rozwoju. Ważne jest również traktowanie ich problemów z należytą uwagą i szacunkiem. Współczesny rodzic musi też być wyczulony na niepokojące sygnały płynące od dziecka i w porę podejmować odpowiednie kroki. Przede wszystkim musi być jednak przyjacielem swojego dziecka.
Wstęp na konferencję był bezpłatny. Organizatorami wydarzenia był Urząd Miasta w Świdnicy oraz firma szkoleniowo-doradcza Anny Szywały.