Po śmierci 33-letniej Doroty Ogólnopolski Strajk Kobiet ponownie wychodzi na ulice polskich miast, by zamanifestować swój sprzeciw wobec bierności lekarzy, którzy w ślad za ustawą Trybunału Konstytucyjnego zakazującej w Polsce aborcji w przypadku uszkodzenia lub wad płodu, boją się dokonywać przerwania ciąży. Nawet jeśli zagraża ona życiu matki.
Przypomnijmy. 33-letnia Dorota feralnego dnia odwiedzała rodzinę. Gdy odeszły jej wody płodowe niezwłocznie udała się do najbliższego szpitala, który znajdował się w Nowym Targu. Na oddział trafiła 21 maja, czyli na trzy przed swoją śmiercią. W wyniku obumarcia płodu (w 20 tygodniu ciąży) nie podjęto decyzji o jej terminacji. Zrobiono to dopiero nad ranem 24 maja, gdy stan pacjentki był bardzo zły a w jej organizmie rozwijała się sepsa. Pomimo wysiłków lekarzy OIOM-u Dorota zmarła. Po Izabeli z Pszczyny to kolejna kobieta, która według organizacji feministycznych, ale też i środowiska lekarskiego czy prawniczego, padła ofiarą ustawy Trybunału Konstytucyjnego w wyniku, której lekarze panicznie boją się dokonywać aborcji w przypadku wad rozwojowych płodu a nawet jego obumarcia, co bezpośrednio rzutuje zagrożeniem życia matki. Niestety za brak decyzyjności ofiarę ponoszą kobiety.
Dlatego 14 czerwca Polki ponownie wyjdą na ulice polskich miast, by protestować. W Świdnicy manifestację zaplanowano na godzinę 18, w Rynku.
–Już dawno mówiłem, że kobiety w Polsce będą się bały zachodzić w ciążę i rodzić dzieci. No bo jak się nie bać, jak mamy w kraju prawo aborcyjne pisane przez fanatyków. Jak się nie bać, jak mamy w kraju lekarzy, dla których ważniejsze jest ich sumienie, niż zdrowie i życie pacjentek i pacjentów. Jak się nie bać…jak rządzący przejmują się „wrażliwością” religijną, a nie kobietami! Jak się nie bać, kiedy kolejna dziewczyna umarła…– mówi organizator, radny Lech Bokszczanin.