Connect with us

Wyszukaj na portalu

14°C Świdnica
mojaswidnica.pl

Aktualności

Smród palącego się plastiku nie daje im żyć. Ruszył proces pracowników Adlera [foto]

Choć mają działki blisko swoich mieszkań przez kilka dni w tygodniu nie mogą z nich korzystać. W upały nie otwierają też okien. Powód? Unoszący się od dobrych kilku lat odór palonego plastiku, który nie daje żyć mieszkańcom ulicy Wiśniowej, Sudeckiej, Strzelińskiej a nawet Bystrzyckiej. 25 lipca przed Sądem Okręgowym w Świdnicy ruszył proces, w którym oskarżone zostały trzy osoby, pracownicy a w zasadzie szefostwo Adlera. Pod gmachem odbył się też protest pracowników.

W poniedziałek zaczyna śmierdzieć, w zależności od wiatru i jego kierunku na odór skazani są mieszkańcy różnych ulic Świdnicy. Jeśli wierzyć komentarzom zamieszczanym na jednym z portali społecznościowych fetor odczuwalny jest także w śródmieściu czy okolicach Zalewu Witoszówka. Nie można go pomylić z niczym innym: smród palonego plastiku wdziera się do trzewi powodując po kilku minutach odruch wymiotny. Tak było chociażby 24 lipca w godzinach popołudniowych w rejonie ulicy Wiśniowej, gdzie wiatr roznosił wątpliwie przyjemny zapach po najbliższej okolicy. Próżno na zlokalizowanych przy budynku działkach szukać wypoczywających tam osób. Choć mamy środek lata i wakacje, na podwórkach też cisza jak makiem zasiał, żadnych dzieci. Gdy rozglądaliśmy się dookoła widać było pozamykane prawie wszędzie okna, choć termometry wskazywały blisko 30 stopni. Tak ma wyglądać codzienność mieszkańców. Niektórzy dzień rozpoczynają od sprawdzenia czy z pobliskiego zakładu dymi się z komina. Jeśli tak, czują niepokój i dyskomfort, bo to oznacza kiepskie samopoczucie. W rozmowach z naszą redakcją proszę o nie podawanie ich nazwisk, czasami chcą ukryć nawet imiona. Dlaczego? Ponieważ firma Adler  w trakcie postępowania karnego pozwała niektóre osoby o naruszenie dóbr osobistych kierując pozwy do sądu. Ten odór, z którym mają do czynienia chociażby mieszkańcy ulicy Wiśniowej, ma powodować mdłości, bóle głowy, duszności, łzawienie oczu, kaszel a nawet omdlenia. Przytomność na swoich ogródkach, w dniach kiedy smród stawał się nie do zniesienia, straciła pani Ela i pani Anna. Do sytuacji doszło jakiś czas temu. Stąd niepokój osób tam mieszkających o swoje zdrowie i życie.

-Od 2018 roku czuć smród wydobywający się przez kilka dni w tygodniu z zakładu Adler. Odór przypomina palony plastik, jest tak mocny, że nie jestem w stanie otworzyć okien i wyjść na zewnątrz a o wywieszeniu prania czy odpoczynku na działce mogę zapomnieć.  Dzień od kilku lat rozpoczynam od spojrzenia na kominy zakładu: jeśli widzę dym wiem, że zacznie śmierdzieć. Będzie bolała mnie głowa, będzie mnie mdliło. Drogę do samochodu a jest to 20 metrów będę musiała pokonać z zasłoniętymi ustami. I nie mam wątpliwości, że odór wydobywający się z zakładu niszczy nam zdrowie. W 2019 roku przebywając na działce wyniku smrodu straciłam przytomność. Sytuacja ta wpływa niekorzystnie także na moje samopoczucie psychiczne. Gdy w 2006 roku razem z mężem kupowaliśmy tu mieszkanie myśleliśmy, że będziemy żyć spokojnie. Teraz nie wiem czy nie powinniśmy się gdzieś przenieść, ale z drugiej strony mam tu sąsiadów, znajomych, spłacany kredyt, dlaczego miałabym to wszystko zostawić? Dlatego walczę z pozostałymi mieszkańcami o to, aby w końcu coś się zmieniło – mówi pani Anna.

Advertisement. Scroll to continue reading.

25 lipca przed Sądem Okręgowym w Świdnicy pojawiło się kilkunastu pracowników Adlera, którzy zjawili się tam w obawie przed utratą pracy. W rozmowie z dziennikarzami podkreślali, że ich zdaniem wyczuwalny przez mieszkańców fetor nie pochodzi z ich zakładu dodając jednocześnie, że interes w zamknięciu przedsiębiorstwa ma pewnie jakiś developer, który chce postawić tam bloki mieszkalne. Skąd taka teoria, tego nie ujawniono. Jeden z pracowników przytoczył natomiast historię swojego kolegi z zakładu, który udał się do jednego z banków na terenie miasta po kredyt. Gdy pracownica placówki usłyszała gdzie pracuje, udzielenia mu pożyczki, odmówiono. Dlatego mężczyzna, członek zakładowej Solidarności, nie ma złudzeń, że firma padła ofiarą niesprawiedliwej nagonki. Tyle tylko, że mieszkańcy powtarzają podczas rozmowy z nami, że nigdy zamknięcia zakładu nie chcieli.

Chcę podkreślić jedno: nigdy nie chodziło nam o zamknięcie firmy, o to, by osoby tam zatrudnione straciły pracę. Absolutnie. Przypisywanie nam tego jest kuriozalne. My chcemy, by władze Adlera po prostu dostosowały swoją produkcję tak, by nie przeszkadzała nam w życiu. Tylko tyle – podkreśla pani Anna.

Mówię  to po raz kolejny, że nieprawdą jest forsowane przez zakład stwierdzenie, że my chcemy zamknięcia firmy a co za tym idzie utraty pracy przez ludzi. Nigdy nie było takiej intencji – dodaje pragnący zachować anonimowość mieszkaniec ulicy Sudeckiej.

We wtorek rozpoczął się także proces sądowy. Przewodniczącym składu był sędzia Tomasz Białek. Na ławie oskarżonych zasiadły trzy osoby: dyrektor Adlera, Andrzej K., szef produkcji, Daniel P., oraz specjalistka ds. BHP oraz ochrony środowiska, Dorota Sz. Prokurator zarzuca całej trójce, że działając wspólnie i w porozumieniu spowodowali zanieczyszczenie powietrza w znacznych rozmiarach, w ilości i postaci mogącej zagrozić życiu i zdrowiu człowieka poprzez emisję do powietrza atmsferycznego niebezpiecznych związków chemicznych jak cyjanowodór, chlorowodór, amoniak czy tlenek azotu. W roli oskarżyciela posiłkowego występuje Gmina Miasto Świdnica oraz część mieszkańców.

Advertisement. Scroll to continue reading.

Żadna z oskarżonych osób  do zarzucanych czynów nie przyznała się. Wszyscy zgodnie odmówili też, na tym etapie procesu, odpowiedzi na pytania sądu czy prokuratury, złożyli za to częściowe wyjaśnienia. Były one niemalże jednakowe i odnosiły się głównie do braku logiki w akcie oskarżenia. Andrzej K., Daniel P., oraz Dorota Sz., zarzucają prokuratorowi głównie to, że czas pobierania próbek przez drona to tylko 4 milisekundy. Nie odpowiedzieli jednak na pytanie sędziego czy według nich czas ten był za krótki czy za długi. Co do wyników pobranych próbek nie mają za to wątpliwości mieszkańcy.

Oni nas trują dzień i noc, nie mamy czym oddychać. Jest XXI wiek i nikt sobie nie może z tym poradzić. Przecież te związki, które w oparach wykryła prokuratura są toksyczne. Nie mamy wątpliwości, że to ma wpływ na nasze zdrowie. Dusimy się, oczy nam łzawią, mam cały rok katar. Na co dzień opiekuje się wnukami, ale one nie chcą do mnie przychodzić, bo u babci śmierdzi. A ja nie chcę ich narażać na wdychanie tego smrodu. W zeszłym tygodniu było po 30 stopni a my nie mogliśmy nawet otworzyć okna, bo taki był fetor. Proszę sobie wyobrazić smród palonego plastiku, który dosłownie wdziera się wszędzie i tak 24 godziny na dobę, nawet w nocy. To jest nasza codzienność – mówi pani Ela.

Dusi nas smród i kaszel,  łzawią oczy, mamy mdłości. Od 2022 roku sytuacja nieco się poprawiła ponieważ jedna z linii produkcyjnych przestała pracować i obecnie odór wydobywa się tylko, albo i aż przez 3 do 4 dni. Nadal jednak jesteśmy uziemieni w domu, nadal problem nie został rozwiązany – dodaje w rozmowie z nami mieszkaniec Sudeckiej.

Wszystkim oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności od roku do nawet 10 lat. Proces został odroczony do 21 września.

Zostaw komentarz

Leave a Reply

Advertisement

Facebook

Przeczytaj również

Kultura

Jesteś seniorem (60 lat lub więcej) i grasz na jakimś instrumencie? Chcesz poznać nowych ludzi i stworzyć z nimi zespół? Dołącz do zajęć „Manufaktury...

Aktualności

Pisemnym sprawdzianem z języka polskiego we wtorek rozpoczęto trzydniowy egzamin ósmoklasisty. Przystępuje do 259 uczniów ze świdnickich szkół podstawowych. Przystąpienie do testu jest obowiązkowe...

Polecamy

Miesiąc kwiecień był niezwykle intensywnym okresem startowym dla zawodników UKS Taekwon-do Gryf Świdnica. W ostatni weekend kwietnia po raz trzeci stanęli w szranki tym...

Aktualności

To było pierwsze z trzech osiedli, jakie w ramach wiosenno-letniej edycji świdnickich spacerów fotograficznych odwiedzą miłośnicy fotografii. Uczestnicy wędrówek z aparatami jednogłośnie mogli stwierdzić,...

Wszelkie prawa zastrzeżone. © Miejska Biblioteka Publiczna w Świdnicy, 2023

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close