-Zawsze chciałem być aktorem – powtarzał kilkukrotnie Adam Ferency. Cóż… jego dzisiejsza kreacja podczas spotkania w ramach Alchemii teatralnej najwyraźniej nie przypadła do gustu publiczności, która w większości z zażenowaniem na twarzy opuściła salę widowiskową Świdnickiego Ośrodka Kultury. Wobec niedyspozycji zaproszonego gościa, organizatorzy zadecydowali o przedwczesnym zakończeniu wydarzenia.
–Zawsze chciałem zostać aktorem. Jako mały chłopiec miałem „taki handicap”. Moja babcia kupiła telewizor. To było w latach 60-tych. Oglądałem aktorów i powtarzałem sobie: ja jestem lepszy od nich. No i oczywiście nie przyjęli mnie do szkoły teatralnej. Ja wiedziałem, że muszę być w teatrze. Ja po prostu czułem, że muszę być w teatrze i tak się stało – mówił dziś 70-letni aktor. Niestety z minuty na minutę rozmowa coraz bardziej się nie kleiła.
Ferency odpowiadał na kolejne pytania lakonicznie, bez składu i często nie na temat. Wzburzona publiczność (którą w większości stanowili seniorzy), zaczęła ostentacyjnie opuszczać salę.
Sytuację starała się ratować prowadząca spotkanie Marta Żywicka–Hamdy, która kilkukrotnie z przekąsem podkreślała, że pan Adam Ferency lubi zaskakiwać swoich widzów… Po niespełna 30 minutach organizatorzy podjęli jedyną słuszną decyzję i przerwali spotkanie. – Zmarnowaliśmy nasz czas. Jest nam bardzo przykro, że zostaliśmy tak potraktowani przez tego pana – można było usłyszeć w kuluarach.
– Szanowni Państwo w związku z niedyspozycją Gościa Alchemii – Adama Ferencego spotkanie zostało przerwane przez organizatorów. Jest nam niezmiernie przykro w związku z zaistniałą sytuacją. Przepraszamy wszystkich widzów – czytamy w krótkim oświadczeniu Świdnickiego Ośrodka Kultury.