Nie ma w zasadzie dnia i nocy, by strażnicy miejscy ze Świdnicy nie sprawdzali miejsc, w których śpią i żyją osoby w kryzysie bezdomności. Zwłaszcza teraz gdy temperatura za oknem wynosi nawet kilkanaście stopni poniżej zera.
W Świdnicy osoby bez stałego miejsca zamieszkania, które albo z przyczyn losowych, albo z własnego wyboru są w kryzysie bezdomności mogą skorzystać z wielu form pomocy. Jedną z nich jest noclegowania św. Brata Alberta zlokalizowana przy ulicy Westerplatte. Są pewne warunki: jeden z nich to trzeźwość. A to, jak podkreśla Olaf Winiarczyk pracownik socjalny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej jest trudne, bo większość z tych osób jest uzależniona od alkoholu. Problem z używkami nie zwalnia jednak z niesienia pomocy. A ta jest niezwykle ważna w okresie zimowym. Dlatego pan Olaf wraz ze strażnikami miejskimi uzbrojony w termos z gorącą herbatą i zapas mięsnych puszek odwiedza miejsca, w których śpią bezdomni. Jednym z nich jest pan Leszek (imię zmienione), który jest mieszkańcem gminy Marcinowice, ale jak sam mówi, wybrał życie na wolności.
– Niczego nie potrzebuje, mi tu jest dobrze. Śpię sobie, podgrzeje picie. Lubię survival – mówił pan Leszek, gdy spotkaliśmy go śpiącego na terenie nielegalnego wysypiska śmieci przy ulicy Kopernika. Gorącą herbatą jednak się poczęstował, a i jedzenia nie odmówił.
– To są znane nam twarze, więc w zasadzie wiemy jaką kto ma historię. Najczęściej powodem bezdomności jest alkohol albo przemoc. Bliscy nie dają sobie rady i taka osoba ląduje na ulicy. By przetrwać pije jeszcze bardziej – mówią strażnicy.
Bardzo ważne jest, aby mieszkańcy Świdnicy byli wyczuleni na potrzeby takich osób. Czasami wystarczy podejść i zapytać czy nie potrzeba czegoś do jedzenia. A gdy widzimy osobę leżącą na ławce czy ulicy to oprócz powiadomienia strażników, sprawdźmy czy ktoś nie potrzebuje naszej pomocy.
– Dzisiaj niestety pomoc ogranicza się tylko do wykonania telefonu na dyżurkę Straży Miejskiej. My przyjeżdżamy, podejmujemy interwencję i w tym momencie patrol zostaje wyłączony na kilka godzin. Bo albo musi dowieźć osobę na pogotowie, by zbadał ją lekarza a później na policyjną izbę, albo np. konieczne jest wykonanie dezynfekcji. Bezdomni bardzo często mają wszy, świerzb i musimy wyczyścić radiowóz – opowiadają strażnicy.
Sam kryzys bezdomności może spotkać każdego z nas: wystarczy utrata pracy, popadnięcie w długi, alkohol i scenariusz na to, aby stać się osobą bez dachu nad głową, jest gotowy. Czasami jest to rzeczywiście wybór. Takiego dokonała para 30-latków śpiąca w namiocie na przeciwko Galerii Świdnickiej, tuż przy rzece. On meldunek na terenie miasta posiada, ale z uwagi na niechęć matki mężczyzny do jego partnerki oboje wybrali życie „pod chmurką”. Od alkoholu nie stronią, pomocy żadnej nie chcą. Obok namiotu leżały rzeczy a w jego środku znajdował się śpiwór i koce. Gdy jednak temperatura spada kilkanaście stopni poniżej zera żadne okrycie nie da komfortu ciepła.
–Dlatego sprawdzamy wszystkie miejsca, w których wiemy, że śpią osoby bezdomne. Zawsze pytamy czy nie potrzebują pomocy, i zdarza się, że chcą ją przyjąć. W przeważającej jednak większości odmawiają – dodają strażnicy.




***
Według danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej na 2019 roku w Polsce jest ok. 30 tysięcy osób z kryzysie bezdomności, z czego 83,6% stanowili mężczyźni (25 369 osób), natomiast 16,4% kobiety (4 961 osób), ale na pewno liczby te są niedoszacowane.
Informacje o osobach bezdomnych, przebywających na terenie ogródków działkowych, w zniszczonych budynkach bez ogrzewania, na klatkach schodowych, można przekazywać, również anonimowo, całą dobę do Straży Miejskiej z siedzibą przy ul. Dworcowej 2-4-6-8, tel. 986, 74/851-28-88.

