13 stycznia 2019 roku prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy został ugodzony nożem przez Stefana W. Raniony samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Paweł Adamowicz zmarł następnego dnia. Miał 53 lata.
– Gdańsk jest szczodry, Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam! – tak brzmiały jego ostatnie słowa.
W dniu śmierci prezydenta Gdańska, cały kraj oddał hołd Pawłowi Adamowiczowi. Także w Świdnicy zapalano symboliczne światełka, odmówiono wspólną modlitwę. Łącznie na Rynku pojawiło się kilkuset poruszonych świdniczan.
–Straciliśmy nie tylko wspaniałego samorządowca, prezydenta Gdańska, ale straciliśmy wspaniałego człowieka i wspaniałego Polaka. To wielka strata, ale myślę, że ta strata powinna nas skłonić do tego żeby bardzo mocno przemyśleć to co się stało. Zastanowić się jakim językiem do siebie przemawiamy, żeby pomyśleć o tym co nieraz bezmyślnie albo z premedytacją wypisujemy w internecie. Jakich słów do siebie nawzajem używamy. Bo były tylko słowa, a potem pojawił się nóż. Oby pierwszy i ostatni – mówiła wówczas Beata Moskal–Słaniewska, prezydent Świdnicy.
Według ustaleń śledczych, Stefan W. zaatakował Adamowicza z powodów politycznych. Utożsamiał on osobę prezydenta Gdańska z rządami Platformy Obywatelskiej, która „skazała go na pozbawienie wolności”. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W. Zdaniem biegłych, podczas ataku nożem, mógł być on częściowo niepoczytalny. Grozi mu dożywocie.