W ciągu najbliższych czterech lat 38 par będzie mogło skorzystać z dofinansowania metody in vitro. Podczas dzisiejszej sesji radni miejscy podjęli uchwałę o wprowadzeniu miejskiego programu dofinansowania leczenia bezpłodności metodą in vitro.
Przypomnijmy, że petycję w sprawie przyjęcia programu dofinansowania in vitro, którą podpisało ponad 800 mieszkańców, wniosła świdniczanka Anna Gromek. Program został pozytywnie zaopiniowany przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, był także konsultowany medycznie z doktorem nauk medycznych, specjalistą położnictwa i ginekologii, ordynatorem Oddziału ginekologiczno-położniczego z pododdziałem patologii ciąży Regionalnego Szpitala Specjalistycznego „Latawiec” w Świdnicy – Filipem Kubiaczykiem.
– Pomysł wprowadzenia takiego programu zrodził się cztery lata temu. Zaczęliśmy się z mężem starać o drugie dziecko. Niestety, okazało się, że cierpię na endometriozę, która uniemożliwia mi zajście w ciążę. Jestem po trzech operacjach, dwie sfinansował Narodowy Fundusz Zdrowia, trzecią – ja sama. Odbyła się ona w Dortmundzie i kosztowała 50 tys. zł. Usunięto mi jajowody. Nie każdego stać na leczenie in vitro. W innych miastach to się odbywa, dlaczego nie mogłoby się odbyć u nas – wyjaśniała pomysłodawczyni wprowadzenia projektu Anna Gromek, zapowiadając utworzenie fundacji i wdrożenie działań zmieniających świadomość społeczną w temacie in vitro.
Gościem podczas sesji był dr Filip Kubiaczyk, ordynator Oddziału Ginekologicznego świdnickiego szpitala „Latawiec”, doradca medyczny programu. – Akurat rano urodził się chłopiec poczęty metodą in vitro. Największą nagrodą jest płacz dziecka, płacz szczęścia. Ta para starała się o dziecko około 10 lat, więc wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi – mówił.
Głównym celem programu będzie zapewnienie dostępu do procedury zapłodnienia pozaustrojowego mieszkańcom Świdnicy, u których zdiagnozowana została niepłodność, poprzez wsparcie finansowe procesu leczenia. Zakłada on dofinansowanie jednego cyklu zapłodnienia pozaustrojowego lub adopcji zarodka dla każdej pary zakwalifikowanej w wysokości do 100%, ale w maksymalnej kwocie 5 tys. zł, pod warunkiem przeprowadzenia co najmniej jednej całej procedury przewidzianej w programie. Koszt całkowity realizacji tego zadania w latach 2020 – 2023 szacowany jest na ok. 190 tys. zł.
Do programu zostaną zakwalifikowane pary spełniające kilka kryteriów. Muszą mieszkać w Świdnicy, czyli być zameldowani od minimum 12 miesięcy. Przyczyna niepłodności lub nieskutecznego leczenia niepłodności musi być stwierdzona również w okresie 12 miesięcy poprzedzających zgłoszenie do Programu. Wiek kobiety powinien mieścić się w przedziale 25-40 lat, a mężczyzny 25-50 lat. Decyzję o kwalifikacji pary do leczenia podejmie realizator programu, mając na uwadze ustawowe warunki rozpoczęcia terapii metodą zapłodnienia pozaustrojowego oraz pozostałe kryteria zawarte w programie.
Niepłodność została uznana przez Światową Organizację Zdrowia za chorobę społeczną. Według szacunkowych danych WHO w Polsce niepłodnych jest około 10-15% par. Ocenia się, że w naszym kraju problem ten dotyczy 1,2 – 1,5 miliona par, a bezdzietnych jest około 600 tysięcy par. Dla nich in vitro to jedyna metoda na doczekanie się własnego potomstwa. Niestety dla wielu osób barierą są względy finansowe. Wychodząc temu naprzeciw wiele samorządów zdecydowało się na dofinansowanie tej metody leczenia bezpłodności. Pierwszym miastem, które wprowadziło program dofinansowania zabiegów in vitro była Częstochowa. Miało to miejsce 2012 roku, od tego czasu urodziło się tam już ponad 50 dzieci. Pozostałe miasta, które realizują taki program to m.in.: Gdańsk, Warszawa, Wrocław, Szczecin, Chojnice, Słupsk, Tarnowo Podgórne, Kołobrzeg, Łódź. Kwota dofinansowania w tych miastach wynosi około 5 tys. zł.
Za wprowadzeniem projektu głosowało 13 radnych, przeciwko – 7, w tym radni PiS. – Dużo wypowiadałem się podczas ostatniej sesji, dziś bardzo krótko. W dalszym ciągu nazywamy projekt leczeniem bezpłodności metodą in vitro, a jest to umożliwienie zajścia w ciążę. Druga rzecz, że w czasie tej metody dochodzi do aborcji – mówił radny Andrzej Ora.
foto: D. Gębala