Zaginięciem Macieja Aleksiuka, mieszkańca Roztoki w gm. Dobromierz żyła cała Polska. 20-letni mężczyzna wyszedł w nocy z 25 na 26 września 2020 r. we Wrocławiu z klubu nocnego i ślad po nim zaginął. Kilka dni później jego ciało wyłowiono z Odry. Prokuratura zakończyła śledztwo.
20-letni Maciek był studentem w szkole pożarnictwa. Feralnej nocy bawił się ze znajomymi w klubie X-Demon. Po godzinie 2 w nocy zniknął. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania, w które włączyła się policja oraz setki osób. Przeczesywano opuszczone domy, sprawdzano szpitale, noclegownie, na słupach wisiały plakaty, o zaginięciu chłopaka informowały media a apele o pomoc w ustaleniu jego miejsca pobytu udostępniane były tysiące razy. Wszyscy mieli nadzieję, że 20-latek wróci do domu cały i zdrowy. Tak się jednak nie stało. 3 października jego ciało dryfujące na rzece w okolicy Kozanowa zauważył przypadkowy przechodzień. Śledztwo ws. śmierci mężczyzny wszczęła prokuratura. Na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty związane m.in. z zachowaniem ochroniarza klubu, który miał pobić Maćka. Mężczyzna usłyszał w tej sprawie zarzuty, tak jak i menager klubu oraz jeszcze jedna osoba. Przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała jednak na ciele zmarłego obrażeń a za przyczynę zgonu przyjęto utonięcie.
Po ponad 2 latach prokuratura podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa.
– W toku postępowania nie ustalono, aby do śmierci pana Aleksiuka przyczyniły się osoby trzecie – mówi Wyborczej prokurator Anna Placzek-Grzelak. – Na tę decyzję wpłynęło zażalenie, które zostało przekazane do Sądu Rejonowego Wrocław-Śródmieście. Do dnia dzisiejszego nie zostało rozpoznane. Ze sprawy wyłączone zostały również materiały w zakresie naruszenia nietykalności cielesnej i utrudniania postępowania karnego oraz zacierania śladów.
