To była nie lada przygoda dla świdnickich tancerzy. Wraz z instruktorami, czyli Anną Trzeciak i Lubomirem Szmidem młodzież wyjechała na tydzień do Jordanii, gdzie krzewili polską tradycję i kulturę w zaprezentowanych tańcach.
Zespół Jubilat został założony w 1975 roku i od tego czasu nieprzerwanie bierze udział w rozmaitych przeglądach i festiwalach na całym świecie. W sumie grupa występowała już w ponad 50 krajach a w planach pojawiają się kolejne kierunki. Sam udział w poszczególnych imprezach nie jest taki prosty jak melby się wydawać. – Najpierw trzeba wypełnić specjalne zgłoszenie i aplikacje. Warto wiedzieć, że nie wszystkie zespoły, które zgłaszają chęć uczestnictwa zostaną zakwalifikowane. Trzeba też wykorzystywać nawiązane przez lata znajomości, by w ogóle o festiwalach się dowiedzieć. My mamy już swoje wydeptane ścieżki i chętnie współpracujemy z innymi zespołami. Wracając jednak do Jordanii, aplikowaliśmy w grudniu, pozytywne informacje nadeszły do nas w tym roku, w lutym. Rozpoczęliśmy zatem przygotowania do wyjazdu – opowiada instruktorka zespołu Jubilat, Anna Trzeciak.
W trakcie festiwalu świdnicki zespół zaprezentował dwa programy: „Na Śląską nutę”, czyli folklor Górnego Śląska i ,,Żywieckie Gronicki ”- program górali żywieckich. Czas spędzony w Jordanii to jednak nie tylko taniec, ale również możliwość obcowania z inną kulturą, smakowania jej potraw oraz zwiedzania. Te, z uwagi na bezpieczeństwo tancerzy, odbywało się pod eskortą. – Musieliśmy poruszać się tylko i wyłącznie autokarami i pod ochroną wyznaczonych osób. Tłumaczono to względami bezpieczeństwa. Trochę czuliśmy się z tym nieswojo, ale wiadomo, co kraj to obyczaj. Jordania jest przepiękna, a Petra, którą udało nam się w części zwiedzić, niesamowita. Trochę brakowało nam czasu, i czujemy niedosyt, ale na pewno był to wyjazd bardzo udany – dodaje Lubomir Szmid. – Zwiedziliśmy prastare ruiny Gadara, znajdujące się pomiędzy wzgórzami Golan, a jeziorem Tyberiadzkim w spornym rejonie granic Izraela, autonomii palestyńskiej i Syrii. W drodze nad morze martwe przy którym wypoczywaliśmy odwiedziliśmy w Madabie grecką cerkiew św. Jerzego i górę Nebo. Jednak najważniejszym punktem który zwiedziliśmy, i który definitywnie zrobił największe wrażenie jest Petra. Ogromne budowle wyryte w skałach, przepiękne zdobienia, na każdym kroku było czuć ogrom pracy włożonej w utworzenie tego miasta wyrytego w kamieniu, dzień który mieliśmy na zwiedzenie tego cudu świata niestety nie wystarczył. Niewątpliwie kiedyś powrócę do Petry z większą ilością czasu aby zagłębić jej historie i odkryć jej wszystkie sekrety- opisuje jeden z tancerzy Jubilata, Aleks.