Przez lata zaniedbywana przez swoich rodziców czwórka rodzeństwa ze Świdnicy tuż przed świętami Bożego Narodzenia powiadomiła starszego brata o tym, że są ofiarą przemocy. 19-latek zadzwonił na policję. Sytuacja zastana na miejscu wstrząsnęła funkcjonariuszami.
To kolejna sytuacja w Polsce gdzie zobligowani do opieki nad swoimi dziećmi rodzice stają się ich oprawcami. W maju 10-letni chłopiec z Lubonia uciekł z domu na komisariat, bo miał już dosyć bycia ofiarą swojego ojczyma, który znęcał się nad dzieckiem. Takie przykłady można mnożyć. Nie dalej jak 29 grudnia przed sądem stanęli rodzice 6-tygodniowej Ady, która zmarła w wyniku ciężkiego pobicia przez ojca.
W przypadku zdarzenia w Świdnicy w momencie wejścia policjantów do mieszkania matka miała 2,5 promila alkoholu we krwi. Kompletnie pijany był też ojciec, którego złapano po tym jak uciekł z domu. W tym czasie pod ich opieką była czwórka małoletnich dzieci: dwie dziewczynki w wieku 11 i 15 lat oraz dwaj niepełnosprawni chłopcy: roczny i 8-letni. To najstarsza córka w końcu powiedziała dość i zdecydowała się powiadomić o sytuacji w domu swojego starszego brata. Ten z kolei zawiadomił służby.
Policjanci, którzy podjęli interwencję byli wstrząśnięci. Stwierdzili, że w „dzieciach coś pękło”.
Rodzice zostali zatrzymani. Prokurator złożył wniosek do sądu o zastosowanie wobec obydwojga aresztu tymczasowego, do czego się przychylono. Śledczy postawili matce i ojcu zarzuty: znęcania się nad dziećmi oraz narażenia na utratę życia lub zdrowia najmłodszych chłopców. 39-latka i jej o rok starszy mąż nie przyznali się do winy. Grozi im nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Rodzeństwo decyzją sądu trafiło do pieczy zastępczej.