Przełom wiosny i lata to prawdziwy boom urodzeniowy w lasach. Dlatego jak co roku pojawiają się apele o nie zabieranie młodych z ich naturalnego środowiska.
Spacerując po lesie możemy się natknąć na pozostawione bez opieki rodziców zwierzę. W pierwszym odruchu wydaje nam się, że taki malec skazany jest na śmierć i pilnie potrzebuje naszej pomocy. Nic bardziej mylnego.
–Samice saren i jeleni oraz innych zwierząt po urodzeniu zostawiają dzieci bez opieki, gdyż takie nowo narodzone maluchy są zbyt słabe, by podążać za matką. Samica powraca do ukrytego malca w porze karmienia. Jedyną obroną malca jest pozostanie bez względu na sytuację… w bezruchu. Ponadto natura uczyniła maluszka niemal bezwonnym, tak więc ryzyko znalezienia go przez drapieżnika jest bardzo niewielkie – tłumaczą leśnicy. – Niestety, malca może znaleźć nieświadomy sytuacji człowiek. Nie widząc w pobliżu matki, nabiera od razu przekonania, że maluch jest sierotą, a bezruch jest oznaką osłabienia. Wtedy postanawia go ratować. Maluchy zabierane są więc do domów i dopiero tam zaczyna się ich prawdziwy dramat. Większość z nich na skutek niewłaściwego pokarmu (bo przecież potrzebuje mleka swojej matki, a nie krowiego czy modyfikowanego z supermarketu) umiera z powodu biegunki. Dramat takiego ratowanego malucha może też mieć inny scenariusz, niektórzy bowiem chcą zawieźć młode z powrotem do lasu, lecz niestety raz dotknięte przez człowieka, nawet muśnięte, nabywa ludzkiego zapachu. Powracająca matka nie zbliży się do dziecka, ponieważ będzie czuła zapach człowieka. Młode umiera więc z głodu w lesie.
Warto wiedzieć zatem, że leżące nieruchomo leśne dziecko to sytuacja całkowicie naturalna. Nie dotykajmy maluchów, nie zabierajmy ich, nie przenośmy. Pamiętajmy również o tym, aby w lesie psy był prowadzone na smyczy. Często, nawet w psach spokojnych, w lesie odzywa się w nich pierwotny instynkt i mogą zagryźć bezbronnego, nowo narodzonego malucha.
Źródło: Nadleśnictwo Lidzbark/oprac.red.
foto: Tomasz Węgrowski, leśnictwo Kostkowo