Samodzielnie opanowała siedem języków, zdobyła fachową wiedzę z zakresu medycyny i farmacji, ale zakochała się w astronomii i matematyce. Opowiadała się po stronie Kopernika, a dzieło „Urania Propitia” przyniosło jej światową sławę. Dzisiaj przypada 410. rocznica urodzin Marii Kunic. Z tej okazji Muzeum Dawnego Kupiectwa zaprasza do wspólnego świętowania.
W rynku przy ławeczce z Marią, w godzinach od 10.00 do 15.00, o każdej pełnej godzinie, historyczną pogadankę prowadzi dr Radosław Skowron. W holu muzeum natomiast można podziwiać dwutomowy egzemplarz Uranii, a przed muzeum – specjalnie przygotowaną instalację. Maria Kunic przyszła na świat w rodzinie miejskiego lekarza Henryka Kunica, który przybył do Świdnicy około 1607 r i zamieszkał w domu „Pod Złotym Chłopkiem”. Maria drogą samokształcenia opanowała siedem języków, swobodnie wypowiadała się w muzyce, malarstwie i poezji. Zdobyła fachową wiedzę w zakresie medycyny i farmacji, ale to, co ją najbardziej zainteresowało, to astronomia i matematyka. Wraz z mężem Eliasem von Löwen zajęła się najważniejszym problemem ówczesnej astronomii, jakim była debata nad budową wszechświata. Pisząc, że Słońce jako ster nieba jest wskaźnikiem czasu i ruchu, opowiedziała się po stronie Kopernika. Dzięki badaniom astronomicznym opartym na matematycznych obliczeniach bez użycia logarytmów, poprawiła i uprościła słynne Tablice Rudolfińskie Keplera. Prowadziła kilkuletnią korespondencję z Janem Heweliuszem, a następnie z francuskim astronomem Ismaëlem Boulliau, doradcą Ludwika XIV w sprawach nauki. Niestety, prawie całe życie Marii przypadło na okres wojny trzydziestoletniej (1618-48), która zmusiła jej rodzinę do opuszczenia Świdnicy na zawsze i emigracji do Byczyny, a następnie do Ołoboku w Polsce. Tam też zostało napisane, wydane w Oleśnicy w dniu urodzin Marii 29 maja 1650 r., dzieło „Urania propitia, czyli astronomia przybliżona czytelnikowi”, która przyniosła astronomce europejską sławę. Fenomen śląskiej Pallas współcześnie budzi, także w naukowych kręgach, coraz większe zainteresowanie. Jej postać weszła na stałe do zbiorowej tożsamości współczesnych świdniczan, a ławeczka z nią jest uznaną atrakcją turystyczną naszego miasta.
foto: Daniel Gębala