Zawsze pomocna, uśmiechnięta, zarażająca optymizmem, a przy tym wyjątkowo skromna. Nieustannie udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych, a każde miejsce na mapie, nawet to najbardziej zapomniane, ma swoją historię i coś, co z całą pewnością warto zobaczyć. Maria Kociuba, zwana przez przyjaciół Majką, 5 grudnia odebrała nagrodę dla wolontariusza roku.
O nagrodę wnioskował Uniwersytet III Wieku. – Maria Kociuba z chwilą przejścia na emeryturę w roku 2005 poświęciła się bezinteresownemu działaniu na rzecz społeczności lokalnej Świdnicy. Podjętych przez nią nowych działań w 2007 r. dotychczas nikt w mieście nie wykonywał. Do tej pory prowadzi nieodpłatnie naukę języka czeskiego. Jest liderem grupy turystycznej jako wolontariusz. Organizuje wycieczki dla Świdnickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku oraz wszystkich, którzy chcą z nich skorzystać. Tworzy zielone szkoły. Pomysł wzięła z klasycznych zielonych szkół. Każda grupa czeska bierze udział w jednej lub większej ilości zielonych szkół, gdzie zwiedzanie i praktyczne obcowanie z językiem to podstawa. Nie bez znaczenia jest kontakt i wymiana doświadczeń z zaprzyjaźnionymi miastami. Niezależnie od UTW sporo czasu działała do ubiegłego roku na rzecz Koła Nauczycieli Emerytów, chętnie pomagała w miarę skromnych możliwości przy pracach Świdnickiego Ośrodka Kultury, rozpoczęte były prace przygotowawcze do współpracy z Urzędem Miasta w Policach nad Metuji, służyła pomocą przy zwiedzaniu Świdnicy dla grupy mieszkańców miasta Teplice nad Metuji. Zawsze jest pogodna, pełna ciepła i niegasnącego, zagadkowego uśmiechu. Postawą i zachowaniem uczy empatii i wrażliwości – tłumaczy prezes UTW Wiesław Łabęcki.
O przyznaniu nagrody Maria Kociuba nie wiedziała do samego końca. – Niedługo przed ich przyznaniem poproszono mnie o przypomnienie, co zrobiłam jako wolontariusz i podesłanie fotek. Informacja była taka, że to będzie nominacja jedna z wielu. Naprawdę nie brałam pod uwagę żadnych nagród. Nikt mnie nie uprzedził. Przyszłam tego dnia do teatru, bo grupa muzyczna mnie o to poprosiła, chcieli, żebym posłuchała ich występu. Czułam się zaskoczona, u nas w UTW naprawdę jest sporo ludzi zasługujących na wyróżnienia – opowiada Maria Kociuba. – Po wręczeniu nagród nasi studenci mieli do mnie żal, że nie powiedziałam nic po czesku. Też mam do siebie żal, ale to jest dowód na to, jak bardzo byłam zmieszana.
Czeskiego uczyłam się sama
Pani Maria z wykształcenia jest mgr. inż. elektrykiem po Politechnice Wrocławskiej. Po studiach trafiła do Zespołu Szkół Budowlano-Elektrycznych w Świdnicy, gdzie uczyła elektrotechniki, miernictwa elektrycznego, prowadziła laboratorium pomiarowe. – Któregoś roku pojechałam z młodzieżą na miesiąc do Czech na praktykę zawodową i z płaczem musiałam rozumieć, o co chodzi. Potem przyszły dwa wyjazdy wakacyjne na obozy w górach z młodszą młodzieżą, poznałam ludzi i zaczęłam kaleczyć język czeski. Pół roku przed otwarciem UTW zostałam zmotywowana do uczenia się samodzielnie z podręcznika razem ze znajomymi. Było bardzo trudno, nie zdawałam sobie sprawy z problemów gramatycznych, pisowni… Po prostu mówiłam i myślałam, że mówię po czesku. Teraz po latach już tak nie myślę, uczę się – wspomina. Kiedy ówczesna prezes UTW Krystyna Lasek zapytała studentów, czy ktoś mógłby prowadzić jakiekolwiek spotkania jako wolontariusz Maria Kociuba zgłosiła się na ochotnika do prowadzenia kursu z języka czeskiego. – Bardzo się bałam, jestem samoukiem, wzięłam podręcznik (z językiem wykładowym angielskim, który też znam słabo) czeskiego wydawnictwa Karolinum, co jest odpowiednikiem naszej Jagiellonki. Miałam na początku dwie studentki, którym byłam bardzo wdzięczna. Dość szybko „dorobiłam się” niedużej grupy, która ukończyła czteroletni kurs, bo tak akurat wyszło z podręcznika. Teraz mamy już ukończone trzy kursy.
Wycieczki, zielone szkoły, pomoc w tłumaczeniach
Kurs języka czeskiego to nie jedyna pomoc udzielana przez panią Marię w Uniwersytecie III Wieku. Od samego początku organizuje wycieczki, wyjazdy, zielone szkoły. – Chodziłam na gimnastykę w grupie kobiet i któregoś dnia zapytano mnie, czy nie zajęłabym się organizacją turystyki w powstającym UTW. Ktoś się dowiedział, że organizowałam turystykę dla pracowników i młodzieży w ZSB-E i w organizacji związkowej dla nauczycieli emerytów. Zgodziłam się. Próbowałam znaleźć odpowiednią formułę dla tej grupy społecznej, sprawdziła się po paru próbach najbardziej jedna, polegająca na tym, że wywieszam ogłoszenie, kto ma ochotę przychodzi, wsiadamy w pociąg lub busa, jedziemy, każdy płaci za siebie, pilnujemy programu. Oczywiście, wcześniej wszystko wymaga szczegółowego przygotowania, telefonów, uzyskania zgody w kościołach, muzeach, ustalenia kolejności. Idziemy na kawę, zwiedzamy, potem zjadamy przysłowiowe już pierożki, wracamy o obiecanej godzinie. Największą frajdę sprawiają mi tzw. zielone szkoły dla grup czeskich oraz małe jednodniowe wycieczki do Czech. Kilka takich się odbyło z naprawdę bogatym programem, noclegami, zwiedzaniem, słuchaniem przewodników w języku czeskim. Dwa większe wyjazdy zostały zorganizowane wraz z Noworudzkim UTW, który okazał się bardzo wyczulony na język czeski – mówi Maria Kociuba.
Równolegle z działalnością w UTW, pani Maria wspierała emerytowanych nauczycieli, organizując wyjazdy do teatru, opery, ale także wyjazdy zagraniczne do Chorwacji, Bułgarii, Hiszpanii, Albanii, Grecji, Włoch. W tych zagranicznych wyjazdach sporą grupą często stanowili także studenci UTW. W Świdnickim Ośrodku Kultury na prośbę zastępcy dyrektora Bożeny Kuźmy, pani Maria pomaga w tłumaczeniu korespondencji mailowej z ośrodkiem kultury w Trutnowie, m.in. związane z konkursem fotograficznym, Dniami Gór, występami zespołów muzycznych z pogranicza, wernisażami. – Wzięłam udział jako wolontariusz w obsłudze kilkudniowego spotkania miast partnerskich z całej Europy w Świdnicy.
Przy tej okazji poznałam cudowną starostkę miasta Police nad Metuji p. Idę Jenkovą, która miała mnóstwo pomysłów na współpracę. Rozpoczęliśmy przygotowania do współpracy, przygotowaliśmy wstępną prezentację UTW dla Klubu Seniora w Policach nad Metuji. Niestety, w tym czasie nastąpiły zmiany w Klubie Seniora oraz na stanowisku starosty i musieliśmy zawiesić te przygotowania – opowiada Maria Kociuba.
Pani Maria organizowała także bale, również sylwestrowe, wyprzedaże i wymianę niepotrzebnych rzeczy. Do tej pory w UTW organizowane jest w niedużych grupach tzw. dress party, czyli wymianę i wyprzedaż wszystkiego.
Pomysłów jest dużo
Lista osiągnięć na pewno się powiększy, bo Maria Kociuba wciąż ma w głowie wiele pomysłów. – Myślę o tym, co i jak można zrobić. Dopiero te działania, zwłaszcza udane, dają mi siłę i niesamowitą energię. Tak, raczej w tej kolejności. Po każdej udanej wycieczce lub spotkaniu na lekcji czeskiego wracam zmęczona i niesamowicie szczęśliwa, że się udało. Czasem nie wiem , jak to możliwe – mówi.
Pani Maria nie spoczywa na laurach także w poszerzaniu swojej wiedzy. Kontynuuje naukę języka angielskiego, a także, wspólnie z przyjaciółmi, rozpoczęła naukę języka włoskiego. Jak sama mówi, mimo że na razie nie za dobrze jej to idzie, nie zamierza się poddać. Uwielbia czytanie, aktualnie czyta „Na krańce świata” Normana Daviesa, który jest jej ulubionym autorem. Największą miłością są dla niej podróżowanie, wycieczki, zwiedzanie. – Tyle jest jeszcze do zobaczenia… Nie tylko daleko. Udowadniam w UTW od kilkunastu lat, że każda nawet mała miejscowość, czy zapomniane miejsce ma swoją historię i coś pięknego, godnego zobaczenia. Marzę o podróżach i zdrowiu, które by mi to umożliwiło – opowiada.