Zakończył się remont drogi wojewódzkiej nr 379 na odcinku łączącym Stary Julianów i Modliszów. Tym samym po trwającym ponad półtora roku remoncie, popularna „modliszówka” jest już w całości przejezdna.
Remont prowadzony był w trzech etapach i objął ponad 11 kilometrowy odcinek: od ronda przy ulicy Wałbrzyskiej w Świdnicy do Starego Julianowa. W trakcie remontu przywrócono odpowiednią nośność, która zapewnia obciążenia 8 ton na jedną oś. Dodatkowo wybudowane zostały utwardzone pobocza. Ponadto poprawiona została sieć kanalizacji deszczowej i oświetlenie uliczne. Na całej długości Starego Julianowa i Modliszowa powstały chodniki i cztery zatoczki autobusowe.
– Nie czekaliśmy z otwarciem na specjalne uroczystości. Otworzyliśmy drogę, jak tylko otrzymaliśmy zgodę na użytkowanie – mówił Leszek Loch, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei. Przebudowa „Modliszówki” kosztowała 32 mln złotych, z czego 85% pochodziło ze środków unijnych, a 15% to wkład województwa dolnośląskiego.
W środę, 6 października drogowcy, przedstawiciele urzędu marszałkowskiego oraz lokalni samorządowcy przejechali wyremontowaną drogą. Prezydent Świdnicy podkreślała fakt, że trasa jest bardzo istotna, ponieważ łączy Świdnicę oraz miejscowości z gminy Świdnica z Wałbrzychem i strefą ekonomiczną – Droga ta była uznawana za bardzo niebezpieczną. Ten wąski przebieg i duża liczba drzew rosnących przy drodze powodowały, że bardzo często dochodziło tam do kolizji, do poważnych wypadków. Dzisiaj ta trasa wygląda zupełnie inaczej. Jest to bardzo ważny trakt łączący strefę ekonomiczną ze Świdnicą, będący skrótem lub też alternatywą dla drogi krajowej nr 35, która też pozostawia wiele do życzenia. Stąd też świdniczanie, wałbrzyszanie i mieszkańcy gminy Świdnicy, którzy zawsze bardzo chętnie tę trasę wybierali, a dzisiaj będą to czynić jeszcze chętniej – mówiła Beata Moskal-Słaniewska.
Dyrektor DSDiK mówił również o problemach związanych z budową ścieżki rowerowej – Niezrozumienie ze strony rolników spowodowało, że ścieżka rowerowa została zniszczona zaraz po jej wybudowaniu. Wykonawca musiał drugi raz tą ścieżkę odtwarzać przed oddaniem do użytku, ponieważ rolnicy wykorzystywali ją jako drogę serwisową. Nie chce im się korzystać z istniejących wyjazdów z pól, wykorzystują ścieżkę i ją niszczą, ponieważ nie jest przygotowana na obciążenia ze strony maszyn rolniczych. To już nie są traktorki, tylko to są potężne maszyny, które ważą kilkadziesiąt ton. Apelujemy o to, żeby to poszanować i nie niszczyć tego, co zostało zrobione za ciężkie pieniądz – powiedział Leszek Loch, dyrektor DSDiK.