Ile znajduje się działających sond na Marsie? Czy branża kosmiczna w Polsce dynamicznie się rozwija? Czy można w marzeniach wznieść się na orbitę? I czy marzenia o kosmosie, w Polsce, w Świdnicy, mogą się spełniać. Odpowiedzi na te pytania szukali uczestnicy spotkania z Jędrzejem Kowalewskim, założycielem firmy Scanway, jednym z twórców kosmicznej wiertarki, jaką wysłano w kosmos.
Spotkanie odbyło się dzisiaj w auli widowiskowej I Liceum Ogólnokształcącego w Świdnicy w ramach programu „Zostańcie z nami – miasto i powiat Świdnica”. – Jak widać dzisiaj, marzenia się spełniają. Jeśli ktoś jest dobry w malowaniu, rysowaniu śpiewaniu, idźcie za ciosem i spełniajcie swoje marzenia. Działajcie, bądźcie aktywni, także na rzecz miasta, współpracujcie z młodzieżową radą miejską – mówił, otwierając spotkanie, zastępca prezydenta Szymon Chojnowski.
Jędrzej Kowalewski jest absolwentem II Liceum Ogólnokształcącego w Świdnicy oraz Wydziału Automatyka i Robotyka Uniwersytetu Wrocławskiego. Opinii publicznej dał się poznać, kiedy wspólnie z grupą studentów z wydziału skonstruował wiertarkę kosmiczną i wysłał ją w kosmos. – Zawsze mnie interesowało to, co latające i myślałem, jak to zrobić, by tych obiektów na świdnickim niebie było jak najwięcej. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że muszę zacząć od najprostszych rzeczy. Myślałem, że w polskiej branży kosmicznej nic się nie dzieje. Nie było to prawdą, ale tak mi się wydawało. Zaczęliśmy kombinować, sami robić silniki do rakiet. Aplikowaliśmy wtedy do projektu Europejskiej Akademii Kosmicznej i dostaliśmy się. Chcieliśmy wysłać balon i mierzyć, jak niszczeniu ulega ozon. Budowaliśmy nasz balon z kartonu, żeby w ESIE mogli zobaczyć, jak to wygląda. Maglowali nas strasznie. Podróżowaliśmy po wielu miejscach, na koniec wylądowaliśmy w Szwecji za kołem podbiegunowym, gdzie są tylko zorza i renifery. Stamtąd wysyłaliśmy balon. Polecieliśmy na niecałe 30 kilometrów, gdzie rekord Polski w locie balonem stratosferycznym to 53 km – wspominał Jędrzej Kowalewski.
W tym samy czasie realizowany był eksperyment rakietowy. Świdniczaninowi i grupie jego przyjaciół bardzo się to spodobało. W ich głowach zakiełkował pomysł związany nie tylko z rakietami, ale też z górnictwem kosmicznym. – Przy posiłku narysowaliśmy konspekt eksperymentu. Czy wiecie, że ludzkość do tej pory wydobyła złoto w ilości sześcianu o boku 50 m? I teraz pomyślcie, że jest asteroida, która wielkością odpowiada województwu dolnośląskiemu, z platyny albo złota. W niektórych asteroidach jest też woda. Zaproponowaliśmy agencji eksperyment, który pozwoliłby badać, co się stanie w stanie nieważkości, jak się zacznie wiercić w skale i jak to potem, co wydobędziemy, złapać? Wykonaliśmy prototyp wiertarki, który ważył 6 kilogramów, i wysłaliśmy go w kosmos za pomocą rakiety – opowiadał.
Na wiertarce zamontowano także laser, który wyłapywał i pokazywał wydobyte drobinki. Okazało się potem, że nie zachowują się one tak, jak można się było spodobać. Drobinki poruszały się wokół wiertła, a wiertło zaczęło się oblepiać. – Był to, jak się okazało, pierwszy w historii eksperyment wiercenia w kosmosie. Teraz nasze publikacje cytują w NASA, więc zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Poza tym NASA bada teraz wyniki eksperymentu – podsumowuje Jędrzej Kowalewski.
Niestety, po skończeniu studiów, świdniczanin stracił możliwość uczestnictwa w konkursach studenckich. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Założył firmę – Scanway – która wykorzystuje technologie kosmiczne do codziennych rozwiązań, m.in. w pomiarach 3D, skanowaniu, rejestracji wielopłaszczyznowej obszarów. To dopiero początek kosmicznej przygody świdniczanina. – Projektujemy teleskop, który będzie można zamontować w satelicie. Będzie robił zdjęcie z orbity i na bieżąco aktualizował dane. W przemysł kosmiczny warto inwestować. Zachęcam do eksperymentów, rozwijanie pasji, aplikacji w konkursach, zarówno studentów, ale też was, licealistów. Będą was zniechęcać, mówić, że w Polsce nikt tego nie robi, ale to nieprawda. Spełniajcie marzenia – zachęcał.