Connect with us

Wyszukaj na portalu

12°C Świdnica
mojaswidnica.pl

Aktualności

Jak Sylwia ze Świdnicy spełnia swój „American Dream” a przy okazji pomaga innym

Świdniczanka, Sylwia Knutel 7 lat temu rzuciła stabilną pracę w Prokuraturze Rejonowej w Świdnicy stawiając wszystko na jedną kartę i wyjechała na stałe do USA a konkretnie słonecznego Los Angeles. Wrócić do Polski póki co nie planuje, ale zdradza w rozmowie z nami za czym najbardziej tęskni, jak wygląda życie za oceanem i czy rzeczywiście osławiony amerykański sen tak łatwo spełnić.

*Życie w Los Angeles dla wielu osób to spełnienie „Amerciam Dream”. Czy rzeczywistość bardzo różni się od marzeń, z którymi tam pojechałaś?

Sylwia Knutel: „American Dream” dla każdego oznacza coś innego… dla niektórych to pieniądze, super auta i Brad Pitt po sąsiedzku. Dla mnie jest to klimat, słońce, plaża, wolność oraz różnorodność narodowa. Mam bardzo wielu znajomych z różnych zakątków świata , z nimi spędzam dużo wolnego czasu jeżdżąc m.in. na deskorolce.

Advertisement. Scroll to continue reading.

*Porzuciłaś stabilną pracę w Prokuraturze Rejonowej i wyjechałaś w nieznane. Co sprawiło, że to LA stało się miejscem do rozwoju dla Ciebie?

W Los Angeles mogę robić to czego bym prawdopodobnie w Świdnicy nie robiła. Niesamowita była na przykład praca przy organizacji Polish Film Festival LA, który jest  jedynym polskim festiwalem filmowym w LA promujący polskie filmy dla amerykańskiej widowni  gdzie poznałam bardzo dużo ciekawych ludzi, z którymi do tej pory mam kontakt. Mogłam poznać aktorów, reżyserów oraz operatorów kamery. Spędziłam dzień razem z Alanem i Wiesławą Starskimi, to było cudowne przeżycie. Laureat Oscara okazał się przesympatycznym człowiekiem, zresztą tak jak i pani Wiesia. Utrzymujemy kontakt do dziś, to niezwykle cenne dla mnie.

Przewodniczką po LA Alana Starskiego i jego żony była Sylwia Knutel ze Świdnicy

*Jak obecnie wygląda Twoje życie za oceanem?

Uczę dzieci polskiego i sprawia mi to niesamowitą frajdę. Nie spodziewałam się, że kontakt z nimi da mi tyle radości i satysfakcji. Kończę studia podyplomowe na kierunku kryminalistyki, jestem aktywna jeśli chodzi o sport. Uwielbiam jeździć na desce, trenuje boks i tańczę.

Advertisement. Scroll to continue reading.

*Sporo Twojego czasu poświęcasz na pomaganie innym. Nie zapominasz też o ludziach z rodzinnej Świdnicy. Skąd u Ciebie taka empatia?

W sumie przy pracy, przy festiwalu, któregoś dnia wpadłam na pomysł, że skoro tyle znanych osób poznaje tutaj, to może mogłabym zbierać jakieś „fanty” i wysyłać do mojego rodzinnego miasta Świdnicy. I od tamtej pory jak tylko mam możliwość i pomysł to próbuje coś przesłać na cele charytatywne . Zawsze powtarzam, że nasze miasto jest małe i kto ma o nas dbać, jak nie my sami. Zawsze większe „fanty” idą na większe miasta, Warszawa, Kraków, Wrocław, węec jak mam możliwość to zawsze wspieram nasze miasto nawet w rozmowach. Jak ktoś pyta skąd jestem z Polski, to mówię „słuchaj Ty musisz pojechać do Świdnicy”, a następnie polecam gdzie i co zobaczyć. Natomiast co do empatii to raczej dziedziczna (śmiech).  Moja prababcia wszystkim pomagała, później moja babcia wszystkim pomagała, mama również, wiec mam to we krwi. To jest coś co się też z domu wynosi… trzeba pomagać, trzeba się dzielić , a najważniejsze nie oceniać innych ludzi, bo nie wiadomo przez co przeszli w życiu, a  nie wiadomo też co nas w życiu spotka. Traktujmy innych tak jakbyśmy chcieli żeby nas ludzie traktowali, świat naprawdę byłby lepszy.

*W jednym z wywiadów przyznałaś, że zaskoczyła cie skala bezdomności w Los Angeles. Czy da się z tym jakoś pogodzić? Czy spotykasz wśród bezdomnych osoby z Polski?

Czy da się pogodzić z bezdomnością ? Chyba nigdy, ale przyzwyczaić do ludzi , którzy mieszkają na ulicy już tak.  Pierwszy raz gdy zobaczyłam bezdomnego stałam przy nim .. spał, a ja sprawdzałam czy oddycha. Przyglądałam mu się z odległości,  później siostra pytała gdzie ja tak długo byłam… Powiedziałam, że widziałam jak ktoś leży na ulicy. Później pokazała mi co się dzieje. To był szok, naprawdę.  Bezdomnych Polaków raczej tutaj nie ma… tylko pan Krzysiu, o którym zrobiło się dość głośno był jednym z bezdomnych Polaków, któremu pomogliśmy i raz znałam kobietę, która mieszkała w aucie z z dwiema córkami. Pomagałam jej z moją rodziną i ze znajomymi. Z tego co mi wiadomo ma gdzie mieszkać i życie jej się dobrze potoczyło.

*Opowiedz o panu Krzysztofie, bo to co zrobiłaś dla niego jest naprawdę wielkie.

W jego sprawie, na jednej z grup, ktoś napisał anonimowy post. Że jest człowiek, który jest bezdomny i mieszka pod konsulatem, czyli w sumie blisko miejsca, w którym ja mieszkam. Podeszłam do tego z dystansem, ale poprosiłam o kontakt. Umówiłam się z Pawłem mężem Asi, że pojadę tam z jej mężem i zbadamy sytuację tego człowieka. Znaleźliśmy go, podchodzimy a to normalny facet. Inteligentny, mówiący płynnie po angielsku. On siedział pod tym konsulatem i zapytał się nas o książki. Bo uwielbiał je czytać a właśnie nie miał już co. Nie prosił o pieniądze, jedzenie, tylko o literaturę. To było niezwykłe, naprawdę. Zapytał go czy jest sobą bezdomną z wyboru, bo też takie sytuacje się zdarzają. Odpowiedział jednoznacznie, że absolutnie nie i stwierdził, że bardzo chce wrócić do domu, czyli do Polski. Popatrzyliśmy z Pawłem na siebie i wiedzieliśmy już, że go nie zostawimy. Nie mogliśmy dopuścić do tego, by on dłużej tam siedział. Jako Polacy, i jako ludzie. Wróciłam do domu i nie mogłam spać. Pomoc rozpoczęliśmy od tego, że sprawdziliśmy czy to co opowiadał pan Krzysztof ma pokrycie w rzeczywistości. I tak było, nie okłamał nas. Z drugiej jednak strony, nawet gdyby to zrobił to czy mielibyśmy do tam zostawić?

Sylwia pod konsulatem z panem Krzysztofem

*Zaczęliście intensywnie działać, by mu pomóc.

Tak, dokładnie. Chcieliśmy mu pomóc do momentu aż nie otrzyma paszportu i nie wyjedzie z USA. Skontaktowaliśmy się więc z konsulatem, ale okazało się, że to trochę potrwa ponieważ pan Krzysiek paszport stracił bardzo dawno temu, a ten wyrobiony w Polsce datowano na lata 70, czyli jeszcze przed czasem kiedy każdemu nadawano numer pesel. To trochę sprawę skomplikowało i wydłużyło ten czas. Oczekując na dokumenty załatwiliśmy mu schronienie z wyżywieniem. Później udało się zorganizować mu lot do Polski, za który zapłacił w całości konsulat i pan Krzysiek jest już w kraju, mieszka u brata, który się nim zaopiekował. Wszystko skończyło się dobrze i jesteśmy szczęśliwi, że udało się mu pomóc. To dodaje wiary, że takie działania i pomoc drugiemu człowiekowi ma sens.

*To nie jedyna akcja, w którą się „wkręciłaś”. Zorganizowałaś akcję sałatkową, z której dochód przeznaczyliście na pomoc dzieciom z Ukrainy, które przyjechały do Świdnicy.

Wpadłam na pomysł, by zorganizować akcję sałatkową i zrealizowałam ją z moją rodziną. W projekt zaangażowali się rodzice ze szkoły polskiej, w której jestem nauczycielką i tym sposobem udało zebrać się sporą kwotę, którą przekazaliśmy do Świdnicy. Wyszło lepiej niż się spodziewaliśmy i bardzo się cieszyłam, że udało się pomóc dzieciakom z Ukrainy, chociaż w jakiejś małej części.

*Czy jest coś za czym tęsknisz najbardziej?

Oczywiście, że tak (śmiech) i to jak! Za tatą, rodziną, przyjaciółmi. Może to się wydać dziwne, ale za byłą pracą, zawsze miło i ciepło myślę o ludziach, z którymi pracowałam, nauczyli mnie bardzo dużo w życiu. Tęsknię też za chlebem, bo tutaj niestety, ale chleb nie przypomina naszego polskiego.

*Sylwia, myślisz o tym żeby wrócić do Polski?

Życie pisze różne scenariusze. Nigdy nie wiem co przyniesie jutro i gdzie będę.

Zostaw komentarz

Leave a Reply

Advertisement

Facebook

Przeczytaj również

Wszelkie prawa zastrzeżone. © Miejska Biblioteka Publiczna w Świdnicy, 2023

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Polityka prywatności

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close