Od lat mieszkańcy kilkunastu ulic znajdujących się w pobliżu zakładu Adler, który działa przy ulicy Bystrzyckiej skarżą się na smród. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Świdnicy i w wyniku prowadzonych czynności postawiła zarzuty Andrzejowi K., dyrektorowi firmy.
Zakład od lat zajmuje się produkcją uszczelek z poliuretanu i gumy, osłon wodnych przeznaczonych do samochodów i sprzętu AGD. Firma produkuje rocznie 9 tysięcy ton włóknin termoizolacyjnych i dźwiękochłonnych, detali samochodowych przestrzennych kształtowanych na gorąco, szarpanki włókienniczej i wyrobów izolacyjnych.
Gryzący, ostry zapach związków chemicznych od lat utrudnia życie mieszkańcom kilkunastu ulic w Świdnicy powodując u nich dolegliwości chorobowe takie jak męczący kaszel, wymioty, bóle gardła, głowy i oczu. By problem rozwiązać w 2019 roku zebrali oni ponad 200 podpisów pod petycją, która trafiła do starosty świdnickiego. Sprawą po kolei zajmował się także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Urząd Miasta w Świdnicy, na jednym ze spotkań obecny był wiceminister klimatu Ireneusz Zyska. W końcu zawiadomienie trafiło do prokuratury.
Po kilkunastu miesiącach prowadzenia czynności śledczy postawili zarzut dyrektorowi Adlera, Andrzejowi K.
– Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutu dyrektorowi zakładu w związku ze spowodowaniem zanieczyszczenia powietrza w znacznych rozmiarach, w ilości i postaci mogącej zagrozić życiu i zdrowiu człowieka. Podejrzany złożył wyjaśnienia, ale ze względu na toczące się śledztwo nie mogę ich ujawniać. Do winy się nie przyznał. Na tym jednak nie kończymy swoich działań i nadal będziemy zbierać materiał dowodowy – informuje Marek Rusin, prokurator rejonowy.
Dyrektorowi grozi od 6 miesięcy pozbawienia wolności do lat 8.