Największa świdnicka spółdzielnia, która zrzesza około ośmiu tysięcy mieszkańców, ma nowego prezesa. Rada Nadzorcza zdecydowała o powołaniu na tę funkcję Doroty Wiśniewskiej. O wizjach rozwoju, trudach pracy i planach na przyszłość rozmawiamy z nową prezes Spółdzielni Mieszkaniowej.
*Wiadomo, że prezes spółdzielni często boryka się nie tylko z problemami technicznymi, ale także społecznymi i komunikacyjnymi. Spółdzielnia zrzesza
wielką grupę mieszkańców, a zarządzanie wiąże się z podejmowaniem decyzji, czasem też trudnych. Nie boi się Pani konfrontacji z potencjalnymi niezadowolonymi mieszkańcami?
– Chciałabym zaznaczyć, iż Spółdzielnia Mieszkaniowa w Świdnicy posiada
w swoim zasobie 135 budynków mieszkalnych, 72 lokale użytkowo-handlowe oraz 480 garaży. Ponadto zarządzamy wspólnotami mieszkaniowymi oraz utworzyliśmy spółdzielcze biuro pośrednictwa w obrocie nieruchomościami. Administrując tak duży zasób mieszkaniowy (6360 mieszkań), spotykamy się nie tylko z problemami
technicznymi, ale również z trudnymi sytuacjami ludzkimi. W związku z tym
jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że do każdej sprawy trzeba podejść indywidualnie. Nie jest to dla mnie nowe wyzwanie, któremu bym nie podołała.
* Jakie ma Pani plany względem spółdzielni na najbliższy okres? Jakich inwestycji możemy się spodziewać? Budowy nowych miejsc parkingowych? Remontów klatek schodowych?
– Z uwagi na obecną sytuację gospodarczą w kraju, rosnące ceny materiałów budowlanych oraz problem z wyłonieniem wykonawców zamierzamy się skupić na zaplanowanych remontach bieżących. Natomiast zadań inwestycyjnych podejmiemy się, gdy będzie możliwość pozyskania środków unijnych, jak np. przy remoncie budynku przy ul. Siostrzanej. Jeśli chodzi o plan remontów, to będziemy chcieli iść dalej w kierunku wymiany instalacji gazowych, wodociągowych, elektrycznych,
kanalizacyjnych, remontów klatek schodowych itp. W przypadku miejsc parkingowych, to rzeczywiście jest to spory problem. Jesteśmy w kontakcie z dyrektorem Wydziału Dróg i Infrastruktury Miejskiej, Maciejem Glebą. Niebawem będziemy mieli spotkanie. Będziemy chcieli wspólnie znaleźć rozwiązanie. Być może jakieś przekazanie gruntów z miasta, żeby utworzyć nowe parkingi dla mieszkańców.
*Jak układa się współpraca Spółdzielni Mieszkaniowej z lokalnymi instytucjami?
– Uważam, że współpraca jest dobra, ponieważ wszystkie problemy, które występują, np. z utrzymaniem czystości czy infrastrukturą, staramy się „na roboczo”
rozwiązywać. Wymieniamy się mailami, rozmawiamy telefonicznie. Często organizujemy spotkania, podczas których omawiamy bieżące sprawy. Współpraca
Spółdzielni Mieszkaniowej z miastem jest naprawdę dobra.
* Z jakimi problemami muszą się zmierzyć spółdzielnie mieszkaniowe w najbliższej przyszłości?
– Przede wszystkim z podwyżkami, które stanowią największy problem. Wzrosty
cen są tak naprawdę niezależne od spółdzielni, to wszelkiego rodzaju media. Cały
czas analizujemy koszty. Na szczęście, jeśli chodzi o zadłużenia, to nie ma jakiejś
dużej rozbieżności między poprzednimi latami a obecnymi. Mimo wszystko będziemy się starali analizować koszty, żeby ograniczać wydatki. Liczymy się z tym, że ludziom jest coraz trudniej.
*Czy epidemia wpłynęła na działalność administracji spółdzielni?
– Obecnie zdecydowaliśmy się ograniczyć bezpośredni kontakt. Proponujemy i polecamy naszym spółdzielcom, aby kontaktowali się z nami telefonicznie bądź mailowo. W przypadku gdy jest to sprawa, która naprawdę wymaga bezpośredniego spotkania, wówczas pracownik merytoryczny spotyka się z członkiem spółdzielni i sprawę stara się rozwiązać. Niestety, ale pandemia nie ułatwia nam pracy.