Niezwykle mądra, ciepła i zawsze chętna do pomocy. Była aniołem w ludzkiej skórze, narażającym swe życie dla ratowania niewinnych żydowskich dzieci.
– Każde spotkanie, podczas którego próbowano traktować ją jako bohaterkę, bardzo ją peszyło, bo jak mówiła robiła to co każdy na jej miejscu by zrobił – wspomina Marek Michalak, wieloletni Rzecznik Praw Dziecka. Dziś 13. rocznica śmierci Ireny Sendlerowej.
Irena Sendlerowa w czasie II wojny światowej uratowała 2,5 tys. żydowskich dzieci z getta warszawskiego, wywożąc je i ukrywając w polskich rodzinach, sierocińcach oraz klasztorach. Za swoje zasługi w 1965 roku została uhonorowana medalem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, w 2003 roku Orderem Orła Białego, a w roku 2007 – Orderem Uśmiechu. Zmarła 12 maja 2008 roku w wieku 98 lat.
– Irenę Sendlerową poznałem 11 kwietnia 2007 roku w Warszawie, kiedy odbierała Order Uśmiechu. Była to postać niezwykła, jednak mówiąc o jej niezwykłości to swego rodzaju kuriozum. Bo ona była niezwykła ze względu na swoją normalność. Każde spotkanie, podczas którego próbowano traktować ją jako bohaterkę, bardzo ją peszyło, bo jak mówiła robiła to co każdy na jej miejscu by zrobił. Jednak kiedy była pytana czy każdy wokół niej też tak się zachowywał – peszyła się, bo rzeczywiście wtedy uświadamiała sobie, że nie i to potwierdzało jej niezwykłość. Była osobą niesamowicie otwartą na drugiego człowieka. Już nieraz to powtarzałem – anioł w ludzkiej skórze. Cały czas podkreślała, że nieważny kolor skóry, nieważny kraj skąd się pochodzi, ważne jest jakim się jest człowiekiem. Reszta jest mało istotna. Wokół pani Ireny przewijali się różni ludzie. W jednym z wywiadów dziennikarze niemieccy zapytali, czy gdyby to były niemieckie dzieci – też by je ratowała. Wówczas odpowiedziała, że oczywiście, jednak uświadomiła pytających i podkreśliła że sytuacja była inna – ratowała dzieci żydowskie z rąk niemieckich oprawców. Znałem ją niespełna rok, nie ma jej wśród nas trzynaście lat, a ja ciągle mam wrażenie, że jest wśród nas. – wspomina Marek Michalak, wieloletni Rzecznik Praw Dziecka.
Świdnica pamiętała
W 2018 roku z okazji obchodów Roku Ireny Sendlerowej w Świdnicy powstał specjalny mural, którego autorem jest lokalny artysta, Robert Kukla. Natomiast na rondzie u zbiegu ulic Wałbrzyskiej i Polna Droga odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą bohaterskiej działaczce. Decyzją radnych rondo nosi Ireny Sendlerowej. – Dzieliła się całą sobą, całym sercem z całym światem. Jakieś fluidy od niej płynęły takie, że przyciągała do siebie dobrych ludzi. To ważne, jeśli wyobrazimy sobie, że, aby uratować jedno dziecko narodu skazanego na zagładę, potrzeba było zaangażowania 10 osób dorosłych. Pytano jej wielokrotnie, czy się nie bała. Bała się, ale nienawiść do Niemców była większa niż strach. Była na bieżąco z wydarzeniami. Czasem obrażała się na telewizor. Mówiła, że świat niczego się podczas II wojny nie nauczył, że dalej giną niewinne dzieci. Była serdeczna dla ludzi i dzieliła się tym, co miała. Order kawalerów uśmiechu ucieszył ją bardzo, przeżywała to mocno. Rok Ireny Sendlerowej to rok człowieczeństwa i niech się nie skończy 31 grudnia 2018 roku – opowiadała podczas wizyty w Świdnicy w 2018 roku, Janina Zgrzembska, córka Ireny Sendlerowej.