Bartek Hamerski jest mieszkańcem Marcinowic, gdzie mieszka razem z żoną i dziećmi. W sierpniu ub.r. usłyszał diagnozę nowotworu dołu biodrowego, która przewróciła spokojne dotąd życie rodziny do góry nogami. Potrzebne jest wsparcie.
– Na początku lekarze sami nie wiedzieli co to jest. Powiedziano mi, że mąż ma coś bardzo dziwnego w biodrze, założyli dren do jelita i worek, gdzie wydobywać miał się zgromadzony płyn. Pobrano wycinek, czekaliśmy na wynik, gdy go trzymaliśmy świat nam runął. To nowotwór. Konieczna była druga operacja, ale nikt nie chciał dać nam gwarancji, że się uda – opowiada nam Sabina, żona Bartka.
Niestety zabieg po kilku godzinach został przerwany.
– Został założony drugi dren z workiem, ale już wielkości sporej piłki. Pobrano kolejny wielki wycinek i otrzymaliśmy kolejny wynik: nowotwór złośliwy, stan nieoperacyjny. Zostaliśmy skierowani do Wrocławia, ale tam nie dano mężowi żadnej szansy: guz obejmuje tkanki (także głowy i szyi), w jego wyniku pękają jelita, tworzą się przetoki. Dreny bardzo często się zapychają, dlatego musimy jeździć do szpitala – dodaje kobieta.
W tej chwili mężczyzna poddany jest chemioterapii, otrzymuje także morfinę. Ze względu na wysoki koszt opatrunków koniecznych w procesie leczenia i ich bardzo częstej wymiany, rodzina zmuszona jest prosić o wsparcie.
Dobrowolnych wpłat można dokonywać tutaj: KLIKNIJ
A już 6 lutego w Marcinowicach odbędzie się kiermasz ciast. Szczegóły znajdziecie Państwo na plakacie: