– Chciałbym, aby w ciągu 25-30 lat burmistrz polski lub niemiecki, na zmianę, przez rok zarządzał całym miastem Zgorzelec- Goerlitz – mówił w Krzyżowej burmistrz Goerlitz Octavian Ursu. Samorządowcy z Polski i Niemiec zastanawiali się, jak ma wyglądać partnerstwo miast w przyszłości.
Międzynarodowa konferencja „30 lat polsko-niemieckiego pojednania. Samorządowy wymiar porozumienia” była częścią uroczystości jubileuszowych 30-lecia Mszy Pojednania w Krzyżowej – historycznego spotkania 12 listopada 1989 r. w dawnej posiadłości rodziny von Moltke premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Niemiec Helmutha Kohla, którzy w trakcie nabożeństwa, przekazując sobie znak pokoju, objęli się. Gest ten uważany jest za znak pojednania i przełomowe wydarzenie w budowaniu przyjaznych relacji między zwaśnionymi krajami.
W konferencji wzięli udział m.in. wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, starostowie, przedstawiciele organizacji i instytucji różnych szczebli z Polski i Niemiec, którzy dają przykład, jak współpracować oraz pokonywać bariery w relacjach polsko-niemieckich, zwłaszcza na szczeblu samorządowym.
Mieszkańcy, pomyłki i wspólny mianownik, czyli od czego się zaczęło?
O początkach współpracy z miastami partnerskimi z Niemiec opowiadali współorganizatorzy jubileuszu w Krzyżowej: wójt gminy wiejskiej Świdnica Teresa Mazurek, prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska i starosta świdnicki Piotr Fedorowicz.
– Połączyła nas Krzyżowa – przypominała historię o partnerstwie z Lampertheim w powiecie Bergstrasse wójt Teresa Mazurek. Z niemieckim miastem związany był bowiem honorowy obywatel tego miasta – jezuita Alfred Delp, który działał w Kręgu z Krzyżowej – grupie niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej, która spotykała się w majątku von Moltke podczas II wojny światowej. A samorządowcy poznali się już bezpośrednio przy okazji wizyty delegacji Bergstrasse w powiecie świdnickim. – Alfred Delp był wspólnym mianownikiem dla naszych relacji – zaznaczyła Teresa Mazurek.
– Pomysł nawiązania relacji między Świdnicą a Biberach wyszedł w 1989 r. od burmistrza Clausa Wilhelma Hoffmanna i mieszkańców, którzy pamiętali Świdnicę, jako miasto, w którym się urodzili, mieszkali, chodzili do szkół – mówiła prezydent Słaniewska. Opowiadała, że ówczesny prezydent Świdnicy Adam Markiewicz jechał do Niemiec z obawami, jak miejska delegacja zostanie przyjęta. – Wrażenia były bardzo dobre, przyjęcie serdeczne i od tego się zaczęło… Partnerstwo między Świdnicą a Biberach było jedną z pierwszych samorządowych umów o współpracy polsko-niemieckiej – przypomniała prezydent Świdnicy.
Wizja z Goerlitz: Polski i niemiecki burmistrz zarządzają całym miastem na zmianę
Octavian Ursu, burmistrz Goerlitz podkreślał, że na współpracę ze Zgorzelcem nadgraniczne miasta były skazane od lat. – To była naturalna kolej rzeczy. Ze Zgorzelcem rośniemy, dziś mamy już wspólne szkoły, przedszkola, wspólne posiedzenia rady miejskiej. Mam wizję, aby w naszym bliźniaczym, europejskim mieście w ciągu 25-30 lat burmistrz polski lub niemiecki, na zmianę, przez rok zarządzał całym miastem – powiedział Octavian Ursu i za tę ideę zebrał oklaski publiczności przysłuchującej się debacie samorządowców.
Wicestarosta świdnicki Zygmunt Worsa opowiedział z kolei anegdotę, jak przypadkiem powiat świdnicki połączył się z powiatem Bergstrasse.
– Spytałem starostę kłodzkiego o pomysł na współpracę z powiatem niemieckim. Usłyszałem w odpowiedzi, że spadłem mu z nieba, bo mieli umówioną współpracę z Bergstrasse, ale delegacja z Kłodzka do Niemiec się pomyliła i pojechała do sąsiedniego Gross-Gerau. „Bergstrasse jest obrażone, trzeba to naprawić”. Zadzwonił tam wtedy Wojciech Murdzek (były prezydent Świdnicy, dziś poseł – przyp. red.), który dobrze mówi po niemiecku. Bergstrasse na to odpowiedziało: Podejmujemy współpracę, bo tam znają niemiecki – przyznał Zygmunt Worsa.
Świdnica z potomstwem wspólnej przyjaźni z Biberach
Choć początki samorządowych partnerstw polsko-niemieckich były różne, dziś formy współpracy zmieniają się – jak w gminie Świdnica i Świdnicy – z udzielania pomocy humanitarnej w coraz bliższe relacje między mieszkańcami: współpracę szkół, wymianę młodzieży, wymianę doświadczeń przedstawicieli służb i instytucji gminnych, czy dyskusje seniorów o trudnej historii. Tak jest wszędzie – ludzie chcą się wzajemnie poznawać oraz pokonywać uprzedzenia i stereotypy.
Zdaniem prezydent Słaniewskiej, Świdnica i Biberach przełamały wszystkie bariery współpracy. – Mamy już potomstwo wspólnej przyjaźni – żartowała, nawiązując do kilku mieszanych małżeństw i ich dzieci.
Świdnica zawsze szła o krok dalej i doświadczenia ze współpracy z Biberach wykorzystuje w kolejnych partnerstwach, jak z Rejonem Święciany na Litwie od 2002 r. czy teraz z Kobuleti w Gruzji. – Nauczyliśmy się, żeby doświadczenia i pomoc nieść dalej – stwierdziła prezydent Świdnicy.
Dla uboższych mieszkańców Rejonu Święciany nawet artykuły spożywcze od mieszkańców partnerskiego miasta były znaczną pomocą. Samorządowcy z Kobuleti korzystają zaś dziś z doświadczeń Świdnicy przy organizacji nawiązanego właśnie partnerstwa.
Na co dzień owocem polsko-niemieckiej współpracy są stałe kontakty strażaków, strażników miejskich, a także architektów. Intensywnie współpracują biblioteki i inne instytucje kultury.
Goerlitz-Zgorzelec Strasburgiem Wschodu
Burmistrz Goerlitz ma podobne doświadczenia z partnerstwa ze Zgorzelcem, które dzieli zaledwie most na Nysie Łużyckiej. Tu współpraca jest jednak bliższa i intensywniejsza niż w innych miastach partnerskich. Samorządy razem obradują, koordynują politykę rozwoju.
– Wspólnie składamy wnioski o środki europejskie, a Polacy bardzo szybko i skutecznie załatwiają formalności – chwalił burmistrz Octavian Ursu. – Naszym celem jest stanie się Strasburgiem Wschodu – zaznaczył.
Dwujęzyczność jak pomost, który trzeba rozbudowywać
– Z Polakami udaje się zawsze wszystko, nawet jak Niemcy są sceptyczni. Może nie zawsze jest idealnie, jak chcielibyśmy, ale to nie przeszkadza. Polacy są zdolni do radzenia sobie w najbardziej skomplikowanych sytuacjach – podsumowała dyskusję o wspólnych przedsięwzięciach Angelica Schwall-Düren, była minister ds. federalnych, europejskich i medialnych Nadrenii Północnej-Westfalii, była przewodnicząca zarządu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich. Stwierdziła jednak, że barierą porozumienia jest język. – Mnie nie udało się nauczyć języka polskiego – przyznała z żalem.
– Mój polski przyjaciel niewiele mówi po niemiecku, ja niewiele po polsku, dlatego rozmawiamy po angielsku. I to jest właśnie Europa – dodał burmistrz Ursu.
– Dwujęzyczność to szansa, którą powinniście pielęgnować. To funkcja pomostu, którą trzeba koniecznie rozbudowywać – zaapelowała minister Schwall-Düren.
Szansa dla partnerstw: integracja młodzieży, transgraniczne przepisy, wspieranie społeczników
Przed polsko-niemieckim partnerstwem sporo wyzwań. Co będzie priorytetem współpracy w najbliższych latach? Jakie są oczekiwania samorządowców?
– Musimy i będziemy kłaść nacisk na integrację młodzieży. Chcemy, aby młodzi ludzie stawali się Europejczykami od najmłodszych lat – przekonywał starosta świdnicki Piotr Fedorowicz.
Dla burmistrza Goerlitz najważniejsze jest tworzenie skutecznego ustawodawstwa transgranicznego i systemów administracyjnych, które będą ułatwiać prowadzenie wspólnych projektów. Za przykład podał policjantów, którzy jeszcze niedawno musieli wychodzić na ulice Goerlitz-Zgorzelca w czteroosobowych patrolach (po dwóch funkcjonariuszy z każdego kraju). Dziś mogą to robić w parze mieszanej i mają prawo do użycia broni na terenie obu państw.
– Podobnych zmian prawa potrzebujemy w gospodarce, nauce i innych dziedzinach – stwierdził Octavian Ursu.
Minister Angelica Schwall-Düren namawiała do wspierania społeczników „których jest coraz mniej” oraz rozwijania wymiany studentów między uczelniami (choćby w ramach programu Erasmus).
– Program szkolny powinien jednak być więcej niż turystyczny, organizujcie warsztaty, podczas których młodzi ludzie będą wypracowywać konkretne propozycje rozwiązań, np. w kwestii zmian klimatycznych czy niwelowania nierówności społecznych – stwierdziła. Jej zdaniem rządy landów i krajowe powinny finansować takie projekty samorządowe, aby umożliwiać dalszą współpracę między młodymi ludźmi.
Prezydent Beata Moskal-Słaniewska była rozgoryczona brakiem na uroczystości w Krzyżowej prezydentów Polski i Niemiec.
– Naszym wewnętrznym oczekiwaniem, jak 5 lat temu, była obecność dwóch mężów stanu. Mam nadzieję, że nie będziemy narażani na taką nieobecność w przyszłości – powiedziała prezydent Świdnicy, a sala potwierdziła, że popiera jej postulat.
– Musimy zrobić wszystko, aby to miejsce zyskało wsparcie rządów, bo już tego potrzebuje – zaznaczyła wójt Teresa Mazurek, wskazując na coraz niższe budżety polskich samorządów. W kontekście rosnących potrzeb inwestycyjnych, promocyjnych lub wymaganego wkładu własnego do projektów unijnych, jest to coraz większy problem.
„Nacjonalistyczna trucizna nie może się rozlewać”
– Trzeba walczyć z uprzedzeniami i stereotypami. Nie wolno dopuścić, by nacjonalistyczna trucizna się rozlewała – nakreśliła plan partnerstw na kolejnych 30 lat minister Schwall-Düren. Wtórowała jej wójt Teresa Mazurek: Partnerstwa budują wspólną Europę i są potrzebne.
– Odbiorcą partnerstw mają być zwykli ludzie, żeby wiedzieli, co się dzieje w Europie i dali odpór wszelkim ruchom nacjonalistycznym – przekonywał starosta Fedorowicz.