Była aniołem w ludzkiej skórze, narażającym swe życie dla ratowania niewinnych żydowskich dzieci. Była ciepła, mądra i zawsze miała czas dla drugiego człowieka. – Tacy ludzie jak Irena Sendlerowa zdarzają się raz na tysiąc lat. Z niej biła taka moc, że samo przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu, nie mówiąc już o przykucnięciu obok wózka, czy przytuleniu, ładowało akumulatory na wiele lat – mówił Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak. W auli I Liceum Ogólnokształcącego odbyła się uroczysta gala poświęcona Irenie Sendlerowej. Wszystko w ramach uroczystości poświęconych bohaterskiej Polce, jakie od rana odbywają się w Świdnicy.
W gali wzięli udział Janina Zgrzembska, córka Ireny Sendlerowej, Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, przedstawiciele samorządu Świdnicy z prezydent Beatą Moskal-Słaniewską na czele, parlamentarzyści, przedstawiciele Młodzieżowej Rady Miejskiej, świdniccy kawalerowie orderu uśmiechu Danuta Saul-Kawka i Eugeniusz Kępa oraz świdnicka młodzież. Uroczystości otworzył występ chór ze Szkoły Podstawowej nr 8 w Świdnicy pod kierownictwem Kamili Banaszczyk.
–Kilkanaście lat temu, gdy Marek Michalak nie był Rzecznikiem Praw Dziecka, a Beata Moskal-Słaniewska nie była prezydentem, ale już się przyjaźniliśmy, spotykaliśmy się w siedzibie Serca i rozmawialiśmy. Już wtedy pojawiły się opowieści o niezwykłej kobiecie, o spotkaniach z nią, o jej cieple, o oczach, w których było tyle miłości. Świdnica jest miastem szczególnym, miastem dzieci, dlatego nie mogliśmy pozostać obojętni i włączyliśmy się w obchody roku Sendlerowej. Nikogo nie trzeba było namawiać, wiele osób, szkół i instytucji włączyło się w projekt – mówiła Beata Moskal-Słaniewska.
–Irena Sendlerowa Świdnicę miała w sercu, bo to dzieci ze Świdnicy przygotowały oprawę wręczenia orderu uśmiechu. Mówiła zawsze: „nie róbcie ze mnie bohaterki, robiłam to, co każdy przyzwoity człowiek powinien robić”. Pytałem wtedy, czy inni też tak robili. Spuszczała w odpowiedzi swoje mądre oczy. Warto dzisiaj o tym mówić, kiedy oczy odwracają się od tych, którzy potrzebują pomocy. Jeśli chcemy w pełni oddać hołd Irenie Sendlerowej, trzeba pójść jej drogą, drogą pomocy. Zawsze powtarzała, że najbardziej żałuje, że nie zrobiła więcej – wspominał bohaterkę Marek Michalak
O tym, jaką mamą i jakim człowiekiem była Irena Sendlerowa, wspominała też jej córka – Janina Zgrzembska. Z tych wspomnień wyłonił się obraz kobiety jednocześnie zwyczajnej i niezwyczajnej. – Dzieliła się całą sobą, całym sercem z całym światem. Jakieś fluidy od niej płynęły takie, że przyciągała do siebie dobrych ludzi. To ważne, jeśli wyobrazimy sobie, że, aby uratować jedno dziecko narodu skazanego na zagładę, potrzeba było zaangażowania 10 osób dorosłych. Pytano jej wielokrotnie, czy się nie bała. Bała się, ale nienawiść do Niemców była większa niż strach. Była na bieżąco z wydarzeniami. Czasem obrażała się na telewizor. Mówiła, że świat niczego się podczas II wojny nie nauczył, że dalej giną niewinne dzieci. Była serdeczna dla ludzi i dzieliła się tym, co miała. Order kawalerów uśmiechu ucieszył ją bardzo, przeżywała to mocno. Rok Ireny Sendlerowej to rok człowieczeństwa i niech się nie skończy 31 grudnia 2018 roku – opowiadała Janina Zgrzembska.
O godz. 15.00 odbędzie się jeszcze odsłonięcie muralu na ul. Dworcowej. W najbliższym czasie, jak obiecała prezydent Beata Moskal-Słaniewska, na skwerze zostanie posadzony bez, który Irena Sendlerowa kochała.